Głos Demokraty z listopada 1944 r. donosi o uroczystości zakończenia reformy rolnej w Krzywczy, która zakończyła się przyjęciem zaproszonych gości. Pewnie i sam autor [niestety nie podpisał się] pewnie był na nim i za kołnierz nie wylewał bo swój reportaż zatytułował W Birczy.
Młodszym czytelnikom należy przypomnieć, że chociaż sam akt reformy rolnej był słuszny to nie był za darmo. Rolnicy, którzy otrzymali ziemię musieli ją spłacać dostawami zboża, a w latach późniejszych ekwiwalentem pieniężnym. Wdziałem takie kwity jeszcze z roku 1978. Jak łatwo obliczyć, niektórzy spłacali należności za otrzymaną ziemię prawie 35 lat!
W artykule zachowano oryginalną pisownię.
Piotr Haszczyn
W Birczy
Mała podgórska mieścina w południowo – zachodniej części powiatu przemyskiego świętuje zakończenie akcji reformy rolnej. Przed Domem Ludowym gwarno, a wewnątrz ścisk i tłok.
Nadjeżdżają goście z Przemyśla: starosta Wojciechowski z przedstawicielem komendanta Przemyśla mjr. Wierszyninem, sekretarz PPR ob. Gałecki, przedstawiciele władz bezpieczeństwa i powiatowej komendy Milicji obywatelskiej, pełnomocnik PKWN dla przeprowadzenia reformy rolnej b. Buchtalerz z gronem swoich najbliższych współpracowników.
Wita gości serdecznie i w prostych słowach ob. Legencowa. Następują produkcje dzieci szkolnych i starszych artystów – amatorów. Śpiewa się i deklamuje o naszej ziemi, o Wojsku Polskim: młody czwarto lub piąto-klasista mówi z przyjęciem o wielkiej wdzięczności rodziców zebranej dziatwy dla rządu, za historyczne czyn reformy rolnej, składa zapewnienie, że jak rodzice tak i dzieci nie poskąpią pracy na – już własnym zagonie dla dobra Ojczyzny.
Niekłamana, niewymuszona radość z przeżywanej chwili bije z sceny i odbija się na twarzach publiczności.
Najbardziej zaś wzruszona współpracą i pełne zrozumienia nastrojów ludności przez żołnierzy Armii Czerwonej: stronę muzyczną opracował sierżant – tankista, który kierował chórem, a następnie bardzo udanie sam deklamował; jeden ze stacjonujących w Krzywczy oficerów Cz. A. z temperamentem odtańczył kozaka i walca; wśród publiczności wielu oficerów sowieckich także wyższego stopnia.
Dlatego słusznie zaznaczył starosta Wojciechowski w swym przemówieniu, że przyjaźń z naszym bratnim narodem sowieckim, to nie sprawa takiego, czy innego układu międzynarodowego, takiej czy innej polityki rządów – lecz – uczucie, które bezpośrednio łączy członków narodu oswobodzonego z przedstawicielami narodu oswobadzającego.
Drugi mówca, ob. Gałecki, omawiając chlubne wyniki pracy PKWN – nie tylko w dziedzinie realizacji reformy rolnej – ostro piętnował zdradziecką robotę bandyckich elementów AK, które jednak na próżno usiłują wywołać zamieszki wewnątrz kraju i podkopać zaufanie Narodu do jedynego prawowitego i szczerze demokratycznego kierunku, jakim jest PKWN, który cała zdrowa i patriotyczna opinja polska uważa za właściwy rząd. Przemówienie swoje, a którym poruszył też doniosłe zagadnienie samopomocy chłopskiej i przygotowanego w Lublinie zjazdu chłopskiego z terenów wyzwolonych, ob. Gałecki zakończył odczytanie rezolucji do krajowej Rady Narodowej o przetworzenie PKWN w tymczasowy Rząd Rzeczpospolitej. Rezolucję owacyjnie uchwalono.
Po krótkim żołnierskim przemówieniu mjra Wierszunina, zastępcy komendanta wojennego m.Przemyśla, który wzniósł okrzyk na cześć Armii Czerwonej braterstwem krwi z nią związanego Wojska Polskiego oraz głównodowodzącego marszałka Stalina – nastąpiło wręczenie dokumentów nadziału.
Uroczystość zakończyła się przyjęciem zaproszonych gości.