Ksiądz Kanonik, daj mu Boże niebo.
Ksiądz Władysław Solecki [zdjęcie obok] w historii krzywieckiej parafii pozostawił ślad, który nie zatarł czas. Przy jego grobie na cmentarzu widać modlących się ludzi, palą się lampki tych, co pamiętają. Warto więc tę świętobliwą i nietuzinkową postać przypomnieć młodszemu pokoleniu.
Urodził się 19 VI 1878 r. Załużu pow. Sanok. W rodzinie Antoniego i Marii z d. Kotlowskiej. Ukończył gimnazjum w Sanoku w 1899 r. Następnie podjął studia prawnicze na Uniwersytecie Lwowskim. Po pierwszym roku studiów odkrył w sobie powołanie kapłańskie. Studia teologiczne odbył w Przemyślu w latach 1900 - 1904 r. Święcenia kapłańskie przyjął 26 VI 1904 r. w przemyskiej katedrze. Następnie pracował jako wikary i katecheta w Dobrzechowie 1 VIII 1904 - 15 VII 1907 oraz Przeworsk 15 VII 1907 - 4 VIII 1910.
W 1910 r. Bolesław Jocz, właściciel klucza krzywieckiego, prezentuje Ks. Władysława Soleckiego na proboszcza w Krzywczy, poleconego mu przez konsystorza przemyskiego, jako gorliwego i pobożnego kapłana. Przez krótki okres jest administratorem krzywieckiej parafii [4 VIII 1910 - 13 XII 1910], a po zdaniu egzaminu konkursowego zostaje mianowany na proboszcza 13 XII 1910. Wraz z nim na plebani zamieszkała Maria Hydzik z Sanoka, która była kucharką przez cały okres posługi księdza Władysława w Krzywczy.
Już jako wikary przeworskiej parafii zostaje doceniony przez władze kościelne otrzymując 1 IV 1910 r. dekret pochwalny za gorliwe spełnianie obowiązków wikarego.
Krzywiecką parafię przejął po ks. Andrzeju Soleckim. Na razie nie wiadomo czy obaj kapłani byli spokrewnieni. Od samego początku rozpoczął żarliwą pracę na wielu polach.
Na samym początku swojej posługi w Krzywczy sprowadził, w porozumieniu z p. Bolesławem Joczem, Siostry Franciszkanki Rodziny Marii. Było to w sierpniu 1910 r. Wydaję się, że sama inicjatywa była przygotowana przez jego poprzednika ks. Andrzeja Soleckiego, a realizacja przyszła już nowemu proboszczowi. Siostry początkowo zamieszkały w Woli Krzywieckiej w szkole, gdzie jedna z sióstr była nauczycielką. W roku 1921 przeniosły się do Krzywczy, gdzie przy kościółku parafialnym otrzymały na mieszkanie domek dzierżawiony od Stefana Strońskiego i zaczęły pracować w Krzywczy. W dniu 29 X 1929 r. siostry przeniosły się do nowego Domu Zakonnego wybudowanego przez ks. kan. W. Soleckiego przy dużym współudziale parafii. Otrzymały też od niego pole orne oraz ogródek na swoje utrzymanie. Siostry prowadziły ochronkę, pracowały w szkole oraz opiekowały się kościołem i świadczyły usługi w zakresie ochrony zdrowia.
Ks. Władysław doceniał także działalność organizacji parafialnych. Założony w 1906 r Związek Katolicko - Społeczny liczył w 1911 r. 109 członków. W uroczystość Królowej Korony Polskiej zapisało się do Bractwa Królowej Korony Polskiej 265 parafian, w większej części siostry i bracia różańcowi.
Rozpoczął też starania, aby wybudować nowy kościół w Krzywczy. Na ten cel w 1912 r., jako cegiełka, została wydana pocztówka z widokiem krzywieckiego kościoła. Na specjalny fundusz zbierał na ten cel pieniądze, 26 IV 1916 r. [a więc w okresie I wojny światowej] za zgromadzone 10 275 koron zakupił obligacje wojenny wydaną przez rząd austriacki. Po wojnie te obligacje zamieniono na długoterminową książeczkę oszczędnościową.
Jednocześnie w porozumieniu z właścicielem Kupnej, Leonem Sapiechą, otworzył placówkę Sióstr Franciszkanek Rodziny Marii w Kupnej. Ponieważ siostry codziennie, na nogach, chodziły na mszę świętą również w Kupnej planował zbudować mały kościołek. Plny zachowały się w archiwum parafialnym. Dlaczego nie zbudowano go na razie nie wiadomo.
I wojna światowa zawitała do Krzywczy we wrześniu 1914 r. „Najpierw zboczyły do Krzywczy oddziały kozackie, które się zatrzymywały i odchodziły dalej. Następnie weszło regularne wojsko rosyjskie, które pozostało już dłużej” . Tak pierwsze dni wojny opisuje protokół zniszczeń krzywieckiego dworu. Przed wybuchem wojny był okres paniki zarówno wśród okolicznego ziemiaństwa, jak i innych warstw społecznych. Wojna przerażała wszystkich. Cześć osób uległa panice i wyjeżdżała na teren uznawane za bezpieczne – Czech, Węgry. Tak zrobili Romanowscy właściciele Ruszelczyc i być może Joczowie właściciele Krzywczy. Takie same nastawienie było wśród duchowieństwa ks. Wojciech Prugar z Babic wyjechał na Węgry, również okoliczne duchowieństwo greckokatolickie z rodzinami wyjechało szukając spokojnego schronienia przed skutkami wojny. Ks. Władysław Solecki być może początkowo uległ panice, ale szybko wrócił na swój posterunek. Tak wspomina ten trudny okres Władysława Jaroszewska nauczyciela z reczpolskiej szkoły: „Wielkie zasługi w czasie inwazji położył wielebny ks. proboszcz z Krzywczy Władysław Solecki. Z zaparciem się siebie i z narażeniem życia śpieszył ten Kapłan z pociechą religijną - umacniał w wierze pociągał do Boga, wskazywał źródło pociechy i ratunku. Często pośredniczył między pokrzywdzona ludnością, a najeźdźcami. Spełniał obowiązki duszpasterskie za siebie i za księży ruskich. Cześć temu kapłanowi, który godność kapłańską podniósł tak wysoko, że go nawet innowiercy poważali”.
A pracy było nie mało bo oprócz parafii krzywieckiej ks. Władysław objął opieką duszpasterską parafię Babice od listopada 1914 do maja 1915 r. Ks. Prugar wrócił z Węgier w lipcu 1915 r., a jego woźnica w tym czasie nauczył się zawodu bednarskiego. Chrzty, śluby, pogrzeby, posługa w konfesjonale, msze święte codzienne, niedzielne i świąteczne. Do tego doszły dość trudne sprawy. Opieka duszpasterska i socjalna nad uciekinierami z miejscowości Twierdzy Przemyśl takich jak: Łuczyce, Jaksmanowice, Przemyśl, Nakło, Łętowna, Batycze. Medyka, Hureczko, którzy schronili się w naszej parafii. To właśnie wśród uciekinierów choroby zakaźne zbierały największe żniwo. Grzebano ich na cmentarzach cholerycznych, a ks. Solecki nigdy nie odmawiał ostatniej posługi. Takie cmentarze posiadały miejscowości Krzywcza, Ruszelczyce i Reczpol, gdzie mieszkało w fatalnych warunkach najwięcej uciekinierów. W samym roku 1914 w Krzywczy na cholerę zmarło 30, 5 na tyfus, 3 na desinterię osób. Ks. Władysław dokonał również pochówku 5 Węgrów żołnierzy Austriackiej Armii, którzy prawdopodobnie zginęli w potyczce z wojskami rosyjskimi. Być może chował i poległych żołnierzy okupanta, ale nie ma na ten temat pisanych potwierdzeń. Nie zapomniał o tych sprawach dokonać zapisów w księgach parafialnych. Tak gorliwa praca została nagrodzona przez władze kościelne Expositorium Canonicale, które otrzymał 3 V 1916 r.
Bolesną sprawą z okresu I wojny światowej była utrata przez parafię 4 dzwonów, które zarekwirowali Austriacy w 1917 r. Od tego czasu długie starania o nowe zakończyły się fundacją nowych 3 dzwonów dopiero w1936 r., które z kolei zabrali Niemcy w 1941 r.
Po 1918 r., gdy Polska odzyskała niepodległość, pod opieką duszpasterską ks. Kanonika zaczęły działać organizacje katolickie: Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej, które zostało następnie przemianowane na Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej oraz Akcja Katolicka.
Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej zostało założone w parafii przed 1930 rokiem, jeszcze pod nazwą Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej, później przemianowane na KSMM. Chłopcy w wieku od 15 lat mieli swoje zebrania w salce katechetycznej na plebanii. Młodzież pochodziła przeważnie z Krzywczy, Woli Krzywieckiej i Reczpola. Głównym opiekunem stowarzyszenia był ks. proboszcz. W okresie letnim zarząd organizował rozgrywki w piłce siatkowej. Boisko było na terenie dzisiejszego Międzyłuża. W okresie zimowym na spotkaniach grano w szachy, warcaby, skoczka, czytano gazety i książki katolickie. Założono bibliotekę KSM – u w której gromadzono książki z darowizn i dochodów własnych. Z innymi organizacjami i pomocą sióstr zakonnych wystawiano sztuki teatralne, jasełka, wieczornice na Święta Narodowe 11 Listopada oraz 3 Maja w piwnicy po krzywieckim browarze, a następnie w Domu Ludowym. Za pieniądze z wystawianych sztuk kupowano książki do biblioteki oraz sprzęty do salki katechetycznej. Przez to działała Biblioteka Parafialna zawierająca wiele cennych książek.
Dziewczęta w starszym wieku szkolnym 15-17 z całej parafii spotykały się na zebraniach KSMŻ, które prowadziły siostry franciszkanki i miejscowa nauczycielka Julina Krycińska, odbywały się one na ochronce. Na spotkaniach siostry uczyły dziewczęta szyć, wyszywać, uczyły śpiewać piosenki religijne i patriotyczne oraz przygotowywały do wystawiania sztuk teatralnych, przygotowując stroje i scenografię. Tu opiekę duszpasterską również miał ks. Władysław Solecki.
Osoby starsze skupiała Akcja Katolicka założona ok.1930 r., która również działała w naszej parafii. W każdą niedzielę spotkania AK odbywały się salce na plebanii. Spotkania prowadził ks. proboszcz.
Oprócz organizacji o charakterze formacyjnym ks. Kanonik wchodził w składu zarządu Kasy Reiffeisena, a następnie Kasy Stefczyka, która działała do 1944 r. i udzielała pożyczek swoim członkom. 17 V 1935 został wybrany do komisji Opieki Społecznej działające przy Radzie Gminy Krzywcza.
W 1936 r. w Przemyślu odbył się Kongres Eucharystyczny. Ksiądz proboszcz zadbał o liczny udział w tej uroczystości parafian z Krzywczy i innych okolicznych wiosek. Z tej okazji w każdej miejscowości zbudowano kapliczkę. Odbyły się uroczystości poświęcenia poszczególnych wsi Sercu Pana Jezusa z intronizacją obrazu. Do dziś w każdej miejscowości zachowała się pamiątka tamtych chwil.
Ks. Władysław utrzymywał bardzo dobre stosunki z innymi wyznaniami działającymi w Krzywczy, Grekokatolikami i Żydami. Ludność polska i ruska brała udział w nabożeństwach i uroczystościach zarówno w cerkwi, jak i w kościele. Liczne uczestnictwo w polskiej procesji Bożego Ciała i ruskiego Jordanu ludzi obu obrządków wraz z chorągwiami i feretronami było normą i nikogo to nie dziwiło. Na dodatek żona miejscowego parocha Jana Kalimona była krewną ks. Soleckiego. Dlatego, gdy ten zmarł 20 października 1939 r. jego żona Olga Kalimon oraz Adam i Janina Hankiewicz zamieszkali na „polskiej plebani”, gdzie mieszkali przez kilkanaście miesięcy.
Wielki szacunek i poważanie miał wśród miejscowego ziemiaństwa. Bardzo dobre stosunki nie łączył jednak ze spotkaniami karcianymi.
Jeszcze nie wyleczono ran z I Wojny Światowej, a już zaczęła się II Wojna Światowa, która 13 IX 1939 r. dotarła do Krzywczy. Miejscowa ludność wraz z ks. Władysławem schroniła się w prawie 30 metrowym kanale pod szosą w okolicach cmentarza. Wśród osób chroniących się w kanale byli Polacy, Rusini i Żydzi. Ks. Solecki przygotowywał wszystkich na najgorsze: udzielił wszystkim zebranym rozgrzeszenia i przez cały czas pobytu odmawiano modlitwy. Od godziny 10.00 na krzywieckich wzgórzach trwała bitwa pomiędzy 14 Karpacką Dywizją Piechoty, a wojskami niemieckimi.
Około godziny 16.00 z latarniami udaje się na pobojowisko. Udzielał Ostatniego Namaszczenia rannym i być może zabitym, którzy z pola bitwy byli znoszeni do późnych godzin nocnych. Następnego dnia zorganizował pogrzeb poległych polskich żołnierzy w okolicach przysiółka Babia Rzeka. Odbył się on przy udziale organisty Augusta Kwasiżura, kościelnego Franciszka Wolańskiego, jak również małej grupki parafian - w szczególności kobiet i dzieci otoczonych niemieckimi żołnierzami.
Wiosną (maj) 1940 r. z jego inicjatywy ekshumowano zwłoki żołnierzy i przeniesiono je na cmentarz parafialny, gdzie urządzono im zbiorową mogiłę. Prawdopodobnie wtedy ks. Solecki zebrał nieśmiertelniki z danymi żołnierzy i sporządził listę poległych, która znajduje się do dziś w Księdza Zmarłych w księdze parafialnej. Na cmentarzu jeszcze raz odprawił nabożeństwo nad zwłokami żołnierzy. To on uratował pamięć o poległych i przekazał potomnym.
Tak intensywna praca odbiła się na zdrowiu. Z tego powodu do pracy w parafii otrzymał pomoc w osobie ks. Brodowicza, który jednak nie spełniał wysokich standardów moralnych. Po nim do pomocy w parafii przybył w 1944 r. ks. Stanisław Lorenc.
Po zakończeniu wojny w okresie wywózki ludności ruskiej wystawiał osobom z rodzin mieszanych metryki katolickiej by uchronić ich od wywózki. Zmiany jakie zachodziły w powojennej Polsce przerażały go. Janina Romanowska, aresztowana jako ziemianka, tak wspomina ostatnie spotkanie z ks. Soleckim: (...) Nasz kochany kanonik, gdy się o tym dowiedział, choć nigdzie nie mógł wychodzić, ale wspierany przez wikarego, ks. Stanisława Lorenca, doszedł na posterunek, by mię pożegnać i pobłogosławić i dodać otuchy, choć miałam wrażenie, iż on sam był tym wielce zgnębiony i przejęty, niż ja sama (...).
Jego stan zdrowia ciągle się pogarszał. Został sparaliżowany 4 XI 1946 r. Lekarz orzekł, że przeżyje może 4 dni. Sparaliżowana prawa strona była całkowicie bezwładna, lewa noga i ręka władna. Leżał w łóżku, siedział na fotelu, wyjeżdżał na odpowiednim wózku do ogrodu, a nawet do kościoła zawozili go parafianie w niedzielę na adorację Najświętszego Sakramentu. W czasie choroby opiekowały sie nim siostry zakonne: S. Zofia Rakuś, s. Stanisława Okoniewska, s. Marta Burówna. Maria Lorenc pomagała w przenoszeniu na fotel lub wózek. W dzień dyżurowała czasem Stanisława Wolańska. Z rodziny księdza dyżurowały przez pewien czas p. Sędzina i p. Kalimon. Na noc dochodziła również nauczycielka z Ruszelczyc Danuta Romanowska. Ks. Stanisław Lorenc kąpał sparaliżowanego.
Ks. Władysław Solecki [powyżej zdjęcie pośmiertne ks. Kanonika oraz z pogrzebu] zmarł nagle na serce 26 VII 1951 r. w nocy w obecności Marii Lorenc, Zofii Fednar i s. Marty Burówny. 28 VII po południu odbyło się przeniesienie zwłok do kościoła. Pogrzeb odbył się w niedzielę 29 VII przy udziale bardzo dużej liczby parafian, wielu księży i pod przewodnictwem ks. bpa Tomaki. Ciało zostało złożone na krzywieckim cmentarzu.
Ks. Władysław Solecki za swoją gorliwą służbę Bogu i człowiekowi, w krzywieckiej parafii, zyskał sobie powszechne uznanie i pamięć do chwili obecnej, chociaż od jego śmieci minęło ponad pół wieku. Mój ojciec często powtarzał to zdanie Ksiądz Kanonik, daj mu Boże niebo, które utrwaliło się w mojej pamięci i było inspiracją do napisania tego artykułu.
Piotr Haszczyn