Uncategorised
Cerkiew i parafia greckokatolicka w Bachowie
- Szczegóły
Pierwsza wzmianka o parafii prawosławnej w Bachowie pochodzi z roku 1510. Jednak w innej literaturze czytamy, iż w 1448 r. w dworze w Bachowie powstał przywilej dla popa w Stupnicy nadany przez Mikołaja Kmitę więc musiało istnieć popostwo. Być może najpierw parafia była w Stupnicy, a następnie w Bachowie. Nie ma przez następne dwa wieki informacji na temat cerkwi w Bachowie. Pojawia się źródłach dopiero na początku XVIII wieku pojawiają się kapłani bachowscy rytu ruskiego, np. w 1731 do cerkwi bachowskiej został wyświęcony Piotr Maniowski, w 1737 Jan Rudawski, później kapłanami byli Pasławscy - rodem z beneficjum bachowskiego był Piotr Pasławski paroch w Hawłowicach. Ok. roku 1750 parafia została na nowo erygowana i doposażona. W połowie XVIII w. kościół po parafii rzymskokatolickiej w Stupnicy został podarowany Rusinom przez biskupa przemyskiego Wacława Sierakowskiego dla odprawiania liturgii ruskiej i przeznaczony został na cerkiew. Wydaje się, że nieformalnie Rusini znacznie wcześniej zaczęli użytkować ten obiekt, niż podają źródła, a następne cerkwie były budowane na placu, gdzie znachodził się kościółek. Obecnie w tym miejscu pozostały fundamenty ostatniej cerkwi [cmentarz greckokatolicki na pradawnym grodzisku Stupnicy].
Dokładny opis początków parafii od nowej erekcji podaje Antoni Schneider w roku 1872. [tekst w oryginalnej pisowni]
Cerkiew tutejsza parafialna pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Panny Maryi z drzewa na podmurowaniu z wieku zeszłego, i w zwykłym stylu zbudowana, oświetlona sześcioma niewielkimi oknami z przybudowaną po lewej stronie zakrystią, a po prawej skarbcem.
Dzwonnica przed cerkwią, w której są 3 dzwony dawnego odlewu, największy waży 130 ft. średni 80 ft.
Wewnątrz cerkwi jest pośrodku prezbiterium ołtarz z obrazem Matki Boskiej Bolesnej nie źle malowany, przed którym zachodzi się pięknie malowany i rzeźbiony ikonostas, tylko z 12 apostołami i dwoma większymi obrazami: Boga Ojca i Matki Boskiej. W nawie cerkiewnej są jeszcze dwa boczne obrazy, po prawej stronie pięknie rzeźbiony i złocony ołtarz Wniebowstąpienia Pańskiego, a po lewej św. Michała z pośrebrzanymi kolumnami.
W skarbcu cerkiewnym nie ma żadnych kosztowności, zna chodzą się tylko sprzęty, jak kielich, krzyż i monstrancja i kadzielnica z misiądzu, pośrebrzane tudzież 10 sztuk ornatów rozmaitej farby i 4 starożytne obrazy.
W archiwum parafialnym jest autentyczny odpis dokumentu erekcyjnego probostwa i cerkwi i metryki parafialne poczynające się od roku 1789. Do parafii tutejszej obecnie kapelani należy sama wieś Bachów z 769 duszami (1872).
Pomieszczenie proboszcza wraz zabudowaniami gospodarczemi z drzewa, słomą kryte. Grunta erekcyjne zajmują 46 mg. 899 sążni i 63 korcy owsa, łąki i ogrody 10 morgów z rocznym zwozem 100 cetnarów słodkiego siana i 33 cet. potrawu. Według dawnego zwyczaju oddają tutejsi parafianie skopczyznę żytnią w snopach według zestawienia z 1867 r. obrachowany na 167 złr 43 ct. w.a. w którym wrachowane jest także prawo pobierania rocznie 12 sągów drzewa z lasów Bachowskich, które jednak proboszcz sam sobie zrąbać i zwieść powinien.
Z opisu cerkwi wynika, że jest to dawny kościół. Cerkwie nie były budowane na planie krzyża i nie posiadały ołtarzy bocznych.
W dalszym opisie Schneidera czytamy:
Erekcję bachowskiej parafii potwierdził osobnym dokumentem wydanym w dworze Bachowskim dnia 14 czerwca 1761 r. Wojciech z Grabina Grabieński starosta stężycki i podkomorzy J.K. Mości. W tym dokumencie obok prawa i użytku, przyznanych probostwu tutejszemu zanachodzimy rzadką w podobnych dyplomatach powinność codziennego dzwonienia po trzykroć na pacierze, podobnie, jak to się w obrządku łać. odbywa. Przytaczamy niektóre interesowniejsze szczegóły z tego dokumentu:
Wojciech z Grabiany na Czudcu y Bachowie Grabieński star. stężycki itd przychylając się do Erekcyi przez godny pamięci J.W. Kasztelana sanockiey naiukońszego Oyca y Dobrodzieja mego, cerkwi Bachowskiej czyli raczey Duchownym teraz y na po tym będącym daney dla pomnożenia Chwały Boskiey y większej nauki poddaństwa w rzeczach do Wiary Katolickiej ściągające się nateżacey - Grunta wszelakie do tey cerkwi spokojnie używanie Ich sufficencyi teraz spectfikuią się: Pola od między Sagnowskiey do Sołtysowskiey wszerz, a wzdłuż do granicy Chyrzyńskiej z sadami i ogrodami do Sanu ciągnąca się w ćwierciach za Sanem pola staiań 6 wzdłuż, a wszerz zagonów 12; tamże w łęgu staie 1 i zagonów 6; w Kruszkach za skała od Jokańskiey staianie i zagonów 31; Kątach staiań 3 zagonów 31.
W latach 1828 -1837 administratorem parafii był Jakiv Paslwsky, po nim Muchajlo Iskryckij [1837-1842], Oleksander Kopystajanskij [1842-1844], Ivan Antolevycz [1844-1879], Albin Fedorowycz [1882-1886]. W tych latach bachowska cerkwia mała status kapelanii. Od roku 1886 ponownie była parafią, której parochem był Albin Fedorowycz [1886-1909], po nim Ivan Hnatyszak [1909-1919] i Evhen Sambratowicz [1919-1924].
Nowa cerkiew została wybudowana w 1842 lub 1848 pod wezwaniem Soboru Przeczystej Bogurodzicy, jako budowla na planie podłużnym, z dachem dwuspadowym, krytym gontem. Ściany cerkwi szalowane pionowo z kamienną podmurówką. Cerkiew ta była zbudowana w miejscu wcześniejszej kaplicy,a ufundowana przez hrabinę Karolinę Dembińską.
Opiekę duszpasterską w latach 1924 – 1945 pełnił Anatol Sambratowicz, który mieszkał po wybuchu wojny w Babicach. Tam został zabity w 1945 r. Cerkiew rozebrano w 1948 r.
Miejscowość bardzo ucierpiała podczas okupacji sowieckiej, a później niemieckie. Wiele rodzin została wywieziona na Sybir, a do 22 maja 1947 r. wysiedlono 56 rodzin w tym 11 narodowości ukraińskiej, 40 mieszanej i 5 polskiej.
Piotr Haszczyn [lipiec 2020]
Zapraszamy na blog - http://krzywcza.blogspot.com/
Wypad na Kurhany w Średniej
- Szczegóły
Gdy Egipcjanie wznosili piramidę Cheopsa, lud kultury ceramiki sznurowej zamieszkujące tereny Średniej usypywała swoim zmarłym kurhany. Możemy je dziś oglądać w przygotowanej ścieżce przez Podkarpackiego Konserwatora Zabytków. Będąc tam wczoraj [10 VII 2020] zdumiałem się bo kurhany były wykoszone, pewnie to zasługa leśników, a pobocze szerokiej drogi tym razem nie wykoszone i prosiłbym nie kosić, gdyż wędrując ścieżką można obserwować, co najmniej 10 gatunków motyli i liczne owady. Cztery kurhany znajdujące się po prawej stronie drogi nie jest trudno odnaleźć, już pierwszy znajduje się 50 m, od szlabanu, a następne w odległości ok. 200 m, każdy ma tablicę z opisem zabytku. Do czwartego kurhanu jest około 500 m od szlabanu. Można odpocząć wędrując w cieniu poboczem lasu lub drogą ciesząc się wonią jodły, a czasami możemy natknąć się na prawdziwki. Na poboczach możemy pokosztować leśnych malin i obejrzeć liczne gatunki kwiatów. Wracając możemy odpocząć w altance ciesząc się wspaniały widokiem Pogórza i dojrzewających srebrnych łanów żyta. Jest to chyba jedyny obiekt w Gminie Krzywcza przygotowany na turystę w każdej chwili. Jak dojechać instrukcja <<KLIKNIJ>>
Polecane szczególnie dla rowerzystów przemierzający szklak Gree Velo.
Piotr Haszczyn [lipiec 2020]
Zapraszamy na blog - http://krzywcza.blogspot.com/
Starzeński Adam
- Szczegóły
Adam Alfons Alfred Starzeński h. Lis ur. 22 III 1812 we Lwowie, zm. 28 czerwca. 1869 w Krzywczy. Jego rodzicami byli Aleksander hr. Starzeński i Marianna Marya Jabłonowska z Jabłonowa h. Grzymała
Walczył w powstaniu listopadowym, jako oficer Legii Nadwiślańskiej. Jego dowódca płk. Stanisław Starzyński herbu Doliwa, wspomina niezwykłą odwagę i waleczność Adama, za które został awansowany na stopień porucznika. Wysłany na rekonesans został poważnie ranny w czoło. Do zdrowia powracał w Warszawie w domu swojego krewnego generała Ożarowskiego doszedłszy do zdrowia wrócił do walk. Ten okres jego życia jest wspomniany w Dzienniku płk Ludwika Sczanieckiego który spotkał go 16 czerwca 1831 pod Rachowem, a we wrześniu w II Korpusie gen. Girolamo Ramorino. Po zakończeniu Powstania Listopadowego powrócił w rodzinne strony, osiadł najpierw w Gdyczynie, następnie w Krzywczy, którą kupił dnia 4 marca 1839 r. od Teofili z Pawlikowskich hr. Starzeńskiej, żony Kazimierza Ksawerego Gabriela Starzeńskiego, za sumę 18.000 duk. holl. Adam i Kazimierz Starzeńscy byli kuzynami, ich ojcowie byli braćmi. Krzywczę kupił z obowiązkiem założenia szkoły, budowy cerkwi i dzwonnicy oraz przekazywania corocznie 5 % z 500 dukatów na rzecz Ossolineum. Szkołę prawdopodobnie założyła Teofila Starzeńska, wiadomo również, że została wybudowana dzwonnica, ale nie wiadomo przez kogo wydaje się również, że przez Teofilę. Adam Starzyński natomiast wybudował, a raczej w świetle ostatnich badań gruntownie wyremontował, cerkiew w Chyrzynce. Przez wiele lat procesował się, by dotację na Ossolineum zdjąć z majątku. Jednak mimo wielu starań musiał płacić 5% od wspomnianej sumy. Wyrokiem c.k. Sądu z dnia 14 XII 1842 r. Starzeńskiego zmuszono, by spłacił zaległości z lat 1830 – 1841. Rocznie wynosiło to 25 dukatów holenderskich, a od 1842 raty miały być wpłacane w dukatach cesarskich. [poniżej zdjęcia nagrobka Starzeńskich].
Po upadku powstania Adam przestał udzielać się w organizacjach spiskowych, natomiast jego dom był otwarty dla osób pochodzenia szlacheckiego potrzebujących opieki i schronienia. Nie należał do spisku centralizacji wersalskiej, ani powstania 1863, uważał je za szkodliwe. Chociaż oddzielony od organizatorów tych ruchów, swoimi przekonaniami, udzielał schronienia w swoim domu prześladowanym ze strony władz. Starzeński był członkiem stanów galicyjskich lwowskich oraz zasiadał w Towarzystwie Agronomicznym. Osoba ta była postrzegana jako jedna z ostatnich przedstawicieli typowego staropolskiego szlachcica, człowieka pełnego ciepła, humoru i dusza towarzystwa, ogólnie kochany, będący żywą tradycją ostatnich staropolskich pokoleń, przejawiający się w niewyczerpanych anegdotach, opowieściach historycznych i genealogicznych.
Mam też z hrabią Starzeńskim osobiste rachunki krzywd. Wychwalany przez przedstawicieli swojego stanu był okrutny dla swoich poddanych. W sytuacji, gdy Sąd Dominikalny w Krzywczy był mu poddany, a chłopa mógł zabić w prawie, korzystał z tego. Mój pra przodek po kądzieli Andrzej Wesołowski mieszkał z rodziną na terenie dworskim z rodziną trudniąc się tkactwem. Nagły pożar strawił jego oraz kilka innych chałup. Pan hrabia w tym nieszczęściu nie tylko nie pomógł, ale nie pozwalał odbudować domostw. Mój przodek, nie opuszczał swojej własności chcąc odbudować swój dom. Za krnąbrność dostał karę 40 rózg, po niej w krótkim czasie zmarł. Wszystkie rodziny opuściły już na zawsze teren dworski.
Ze związku małżeńskiego zawartego w roku 1837 z Cecylią Karoliną Badeni h. Bończa (1820-1888) rajczanką koronną galicyjską miał trzy córki: Gabryelę, Jadwigę i Marię.
Gabryela Seweryna (ur. 6 lipca 1839 r. w Gdyczynie - zm.21 styczenia 1864 r.), poślubiła 22 września 1857 r., w Krzywczy Zygmunta Bolestę Kozłowskiego herbu Jastrzębiec. Był on dziedzicem dóbr: Zabłotce Kozłowskie, Rożubowice i Stanisławczyk w powiecie przemyskim, Malawa, Leszczawka i Rozsuczka w powiecie sanockim oraz Cieszyna i Szufnarowa. Był również posłem do austriackiej Rady Państwa od 1873 r. i na sejmy galicyjskie 1864 – 1872. Owocem tego związku był Włodzimierz Kozłowski-Bolesta, który urodził się 8 grudnia 1858 r. w Krzywczy. Krótko po jego urodzeniu rodzina opuszcza Krzywczę. Włodzimierz Kozłowski był w późniejszym czasie wybitnym galicyjskim konserwatystą, przywódcą Klubu „Centrum” w Sejmie Krajowym galicyjskim, grupującego Podolaków. Jego matka Gabryela zmarła przedwcześnie wyczerpana trudami związanymi z niesieniem pomocy powstańcom styczniowym.
Jadwiga urodziła się w 1840 r. w Gdyczynie, a zmarła na tyfus w 1858 r. w wieku 18 lat i pochowana na krzywieckim cmentarzu.
Trzecia córka Maria, Zofia, Kazimiera Starzeńska urodziła się w Przemyślu w 1845 r. wyszła za mąż za Leona Grota Grotowski herbu „Rawicz”, właściciela Jaćmierza syna Franciszka Grotowskiego i Marii Ostaszewskiej. Na ślubie, który odbył się w Krzywczy 31 VI 1866 r. świadkami byli Eustachy hr. Dembiński – dziedzic Babic i Aleksander hr. Krasicki, który był serdecznym przyjacielem Adama do śmierci.
W dworze krzywiecki przebywała Regina Ciechanowska, wdowa po Kajetanie Ciechanowski, córka hr. Piotr Kazimierza Starzeńskiego i Marii z Dzwonowa Rogalińskiej, która zmarła na tyfus 29 VII 1855 r. Wydaje się, że jako pierwsza została pochowana w grobowcu Starzeńskich. Widać wyraźnie, że epitafium Adama Starzeńskiego zostało wkute w inne już istniejące zapewne Reginy Ciechanowskiej.
Adam hrabia Starzeński zmarł na gangrenę 27 VI 1869 r. w wieku 57 lat. Na Jego osobie wygasła odnoga gryczyńska linii regimentarskiej, gdyż małżeństwo to nie doczekało się synów.
Na cmentarzu parafialnym w Krzywczy zachował się grobowiec rodziny Starzeńskich z dużą piwniczką, w którym pochowano Adama, jego córkę Jadwigę i jak powyżej wspomniano Reginę Ciechanowską. Na wapiennym nagrobku widoczne są muszle skorupiaków.
Wyrokiem c.k Sądu Obwodowego w Przemyślu z dnia 27 IX 1871 r. za właścicieli masy spadkowej po Adamie hr. Starzeńskim zostali uznani Gustaw Postruski hr. bończa (ur. ok. 1830), s. Antoniego i Cecylii Kaczkowskiej, właściciel dóbr Muszkatowce w pow. borszczowskim i jego żona Maria Sydonia z Lewickich Postruska. Nie wiadomo dlaczego był taki wyrok, być może majątek był zadłużony lub jakieś prawa do Krzywczy miał Eustachy Dembiński, którego syn Zdzisław hr. Dembiński h. Rawicz (1851-1891) ożenił się z Emilią Postruską córką Gustawa i Marii Postruskich.
Piotr Haszczyn
[lipiec 2020]
Zapraszamy na blog - http://krzywcza.blogspot.com/
Janina Romanowska Moje wspomnienia
- Szczegóły
W roku 2018 Uniwersytet Rzeszowski wydał trzytomowe wspomnienia właścicielki Ruszelczyc Anny Janiny Romanowskiej pt. Moje wspomnienia. Niczym o samym wydawnictwie należy wspomnieć o genezie powstania pamiętnika. Tak naprawdę tytuł powinien brzmieć Wspomnienia rodzinne, gdyż Janina Romanowska tylko zredagowała historię kilku pokoleń rodzin związanych z autorką. Gdzieś pod koniec lat 50 tych XX w. p. Janina rozpoczęła porządkowanie dokumentów rodzinnych i wtedy zapewne wpadła na pomysł opisania historii rodziny. Wysłała do członków z różnych linii prośbę o opisanie ich historii, wspomnienia spływały do Przemyśla na ul. Barską, gdzie mieszkała. Tam powstawał maszynopis na podstawie materiałów swoich, rodzinnych i zapewne pamięci Janiny Romanowskie. Następnie maszynopisy, zresztą w kilku wersjach, zostały rozesłane po rodzinie. Egzemplarze były powielane dostępnymi metodami, zapewne przez klakę, dlatego niektóre kartki są trudne w odczytaniu. W roku 2008 otrzymałem egzemplarz maszynopisu od państwa Sikorskich z Warszawy, którzy byli spokrewnieni z Makowieckimi i odwiedzili rodzinne strony krewnej. Niewątpliwie pod względem historyczny jest to bardzo ważne źródło dla ziemi krzywieckiej i szerzej dla całego powiatu przemyskiego oraz kresów wschodnich dawnej Rzeczpospolitej.
Idea wydania książkowego wspomnień Romanowskiej zrodziła się w roku 2013 w Towarzystwie Przyjaciół Nauk w Przemyślu, a jej głównym promotorem był prof. Zdzisław Budzyński. Ta idea została przeniesiona na Uniwersytet Rzeszowski, gdzie w 2012 roku wybrany został na urząd dziekana Wydziału Socjologiczno-Historycznego i to profesorowi zawdzięczamy wydanie książkowe. Opracowania naukowego pamiętnika dokonali Jolanta Kwak-Kamińska oraz Sabina Rejman, zaś recenzję wydawniczą i redakcję językową wykonał prof. Dr hab. Jerzy Bartmiński, a redakcją aneksu graficznego zajął się prof. Zdzisław Budzyński.
Całość publikacji pt. Moje wspomnienia została podzielona na trzy tomy z podtytułami. Tom I Pod berłem cara: Kozińce- Kochanówka (1880-1902). Tom obejmuje genealogie rodu oraz lata spędzone przez rodzinę w Kozińcach oraz Kochanówce. Tom drugi nosi podtytuł: W Galicji pod zaborem austriackim i w latach II Rzeczpospolitej Kopań-Ruszelczyce (1902-1939) zawiera historię rodu, Kopania i Ruszelczyc oraz okolicznych majtków ziemskich. W trzecim tomie pt. W Ruszelczycach podczas okupacji niemieckiej i w Przemyślu po parcelacji majątku (1939-1967) przedstawiona jest historia rodziny i okolicznych miejscowości w czasach II wojny światowej i okresie władzy komunistycznej do 1967 r. Wszystkie tomy zostały podzielone na rozdziały oraz zaopatrzone w liczne przepisy, co w dużej mierze uzupełnia zawiłości genealogiczne oraz precyzuje i wplata w historię regionalną oraz ogólnopolską wydarzenia opisane na kartach pamiętnika. Każdy tom posiada indeks miejscowości i nazwisk, co uwidacznia ogromny zakres terytorialny i historyczny publikacji. Każdy tom posiada również bogaty aneks graficzny ilustrujący najważniejsze wydarzenia zawarte w pamiętniku. Te wszystkie zabiegi powodują, że pamiętnik otrzymał naukowa obudowę i zyskał bardzo na wartości. Czyta się go o niebo lepiej niż maszynopis, w którym niektóre wątki się powtarzały i nie tworzyły pod względem chronologicznym jednolitej całości. Panie Jolanta Kwak-Kamińska oraz Sabina Rejman pominęły niektóre powtarzające się wątki oraz połączyły w jedna całość niektóre wydarzenia ujęte w kilku miejscach tak, by tworzyły tematyczne rozdziały.
Janina Romanowska [pierwsza od lewej. 1938 r.] autorka pamiętnika nie tylko opisała historię swojego rodu oraz licznych jej gałęzi, ale także zawarła w pamiętniku fakty z życia okolicznej szlachty i wielki rodów ziemiańskich na tle wydarzeń z historii Polski i Europy. Uwzględniła: zwyczaje, agraryzm, etnografię, przemiany społeczne, kulinaria, kulturę, organizacje społeczne i poddała je ocenie. Zakres naprawdę imponujący i zapewne czytelnik może pomyśleć, że to wszystko jej wspomnienia. Tak, jak napisałem są to wspomnienia wielu ludzi oraz zapewne napisane na podstawie różnych dokumentów i korespondencji. Szczególną wartość ma pamiętnik dla Ruszelczyc oraz Krzywczy, które zostały szczegółowo opisane w latach 1912-1944. Czasami autorka dokonuje skrótów myślowych pisząc o jakimś wydarzeniu, jakby odbywało się w Ruszelczycach, a w rzeczywistości odbywały się w Krzywczy – szczególnie dotyczy to uroczystości kościelnych. Dla mnie nieocenioną wartość mają przedstawione wydarzenia starcia 11 Karpackiej Dywizji Piechoty z 7 Bawarską Dywizją Piechoty. To dzięki pamiętnikowi mogę prawie, co do godziny datować zdjęcia oddziałów niemieckich, które w ruszeleckim dworze urządziły uroczystość po bitwie 14 IX 1939 r.
Ma też publikacja, jak każda swoje wady. Narcystyczny ton pamiętnika rozbrzmiewa w prawie każdym akapicie, co mnie osobiście bardzo razi. Niewątpliwe umiejętności i zmysł gospodarczy jest powiększany u autorki, a umniejszany u innych osób. Szczególnie ten sposób narracji jest skierowany w stronę męża Józefa Romanowskiego, któremu Janina poświęca bardzo mało miejsca i kreuje z niego osobę chorą i niezaradną.
Popełniła autora kilka błędów: Krzywiecka góra znajduje się za Reczpolem, a nad Krzywczą znajduje się wzgórze 355 nazywające się Kijów, poprawnie wymieniane tylko w publikacjach wojskowych. Na terenie Gminy Krzywcza działały podczas II wojny światowej Armia Krajowa i Bataliony Chłopskie pomylone z Armią Ludową. Opisane na s.42 wydarzenie zawiera dwa błędy. Odnosi się do akcji wykonanej wspólnie przez Armię Krajową i Bataliony Chłopskie, a przebyły z Krzywczy Gajdzik to chorąży Mikołaj Gajdzik członek AK, a następnie dowódcza Armii Krajowej, a nie członek Armii Ludowej.
Jest tez drobna nieścisłości w przypisach. Ks. Stanisław Lorenc studia teologiczne dzielił między Przemyśl 1938-39 i Brzozów 1941-43 i w latach 1945-1988 był administratorem parafii Krzywcza, a nie proboszczem s.43 t. III oraz kilka błędów w nazwiskach mieszkańców Ruszelczyc, które zapewne popełniono w miejscach gdzie pamiętnik był mało czytelny.
Niewątpliwie bogata ikonografia umieszczona na końcu każdego tomu wzbogaca wspomnienia, ale niestety część zdjęć jest bardzo słabej jakości. Niektóre zdjęcia mają też nieścisłości w opisach wspomniana już Góra krzywiecka czy zdjęcie nr 35, które przedstawia Trakt cesarski, a nie węgierski.
Na koniec należy stwierdzić, że trzy tomowy pamiętnik Janiny Romanowskiej, jest bogatym źródłem historycznym dla badaczy i pasjonatów historii Ruszelczyc, Krzywczy i całej ziemi przemyskiej za co serdecznie dziękuję profesorowi Zdzisławowi Budzyńskim oraz redaktorkom publikacji.
Piotr Haszczyn [maj 2020]
Do nabycia w księgarniach internetowych
https://www.taniaksiazka.pl/moje-wspomnienia-tom-1-janina-romanowska-p-1313553.html
https://www.taniaksiazka.pl/moje-wspomnienia-tom-2-janina-romanowska-p-1313554.html
https://bonito.pl/k-90728704-moje-wspomnienia-tom-3
Zapraszamy na blog - http://krzywcza.blogspot.com/
Nietypowe święcenie pokarmów
- Szczegóły
Wielka Sobota, a więc obrzęd poświęcenia pokarmów na stół wielkanocny. W dzisiejszych czasach nikt zapewne nie zdaje sobie sprawy z tego, że mogą być z tym jakieś problemy. Aż do pamiętnego roku 2020, kiedy pandemia korona wirusa opanowała cały świat. Kiedy to wierni albo sami błogosławią pokarmy, albo ich poświęcenia i błogosławieństwa dokona duchowny przez łącze telewizyjne, internetowe lub radiowe.
Do niedawna jeżeli ktoś nie mieszkał w miejscowości, gdzie nie było kościoła to wsiadał w samochód i bez trudu znajdował świątynię, gdzie poświęcił koszyczek z pokarmami wielkanocnymi lub ksiądz objeżdżał wszystkiej miejscowości w parafii. Ale przenieśmy się w czasie o 60-70 lat. Wyjście do kościoła osób, które mieszkały z dala od niego to prawdziwa wyprawa na pół dnia. Duże babki zawinięte w chusty niesiono na plecach, kosze pełne innego jadła i pieszo po kilka kilometrów trzeba było dojść do miejsca święcenia. Jeszcze większe trudności mieli mieszkańcy zasańskich miejscowości naszej parafii: Chyrzyny, Chyrzynki, Kupnej, Chołowic, Mielnowa, gdyż trzeba było przeprawić się przez San. Pewnej przedwojennej Wielkanocy było to niemożliwe. Woda na Sanie bardzo wysoka, nie dało się przepłynąć promem i łódką. Co wtedy zrobić? Znalazł się sposób. Ksiądz, Władysław Solecki, ustnie przez rzekę umówił się, by mieszkańcy o określonej godzinie zgromadzili się na prawym brzegu Sanu i rozstawili tam pokarmy, ten będąc na lewym brzegu odmówił przepisane modlitwy i kropidłem je poświęcił. I chociaż ani jedna kropla wody święconej nie przeleciała przez rzekę to tradycji stało się zadość. Z takimi problemami spotykali się nasi przodkowie w Wielką Sobotę.
Pamiętna będzie Wielkanoc 2020 r., gdy wierni w większości nie uczestniczą w nabożeństwach Triduum Paschalnego, pokarmy na stół wielkanocny będziemy święcić sami, a rezurekcję będziemy oglądać w telewizji. Nikt się nie spodziewał, że dożyje takich czasów.
Piotr Haszczyn [kwiecień 2020]
Zapraszamy na blog - http://krzywcza.blogspot.com/
Zagadkowa mogiła
- Szczegóły

Podczas I wojny światowej Krzywczę zajęli Rosjanie, a ściśle mówiąc oddział kozacki, także dwór i jego zabudowania. W pierwszych dniach oblężenia Przemyśla na drodze wiodącej na Kijów doszło do potyczki opisywanej przez p. Jacka Błońskiego w książce Przemyśl Twierdza niezdobyta pomiędzy kozakami, a obsługą samochodu pocztowego. Wiadomo, że podczas tej potyczki zginął „kozak z szablą” i być może jeszcze kogoś raniono.
Kozak, który zginął mógł być dowódcą lub miał wysoką rangę więc na miejscu jego mogiły usypano zgodnie ze wschodnim obrzędem grzebania dość okazały kurhan. Później po I wojnie światowej, gdy właściciele krzywieckiego majątku wrócili mogiła już istniała i jej nie usuwano. Przez lata miejsce to jest dość solidnie obrosło drzewami i jest dobrze widoczne tylko na wiosnę.
Pamięć się zatarła, ale nie u wszystkich wystarczy tylko pytać. Oczywiście powyższe informacje są nadal tylko hipotezą, ale mają już solidną podstawę źródłową.
Piotr Haszczyn [kwiecień 2020]
Zapraszamy na blog - http://krzywcza.blogspot.com/
Ogrom pracy
- Szczegóły
W poniższym artykule skupiłem się na dokonaniach śp. ks. kanonika Stanisława Sroki podczas probostwa w Krzywczy. Patrząc na dzisiejszą Krzywczę trzeba pamiętać te dzieła, które trwają do dziś.
Nota biograficzna
Ks. Kanonik STANISŁAW SROKA urodził się 6 listopada 1955 r. w Woli Zarczyckiej w bardzo pobożnej i wielodzietnej rodzinie. Najmłodsza z siedmiorga rodzeństwa – s. Lucjana jest w Zgromadzeniu Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego w Krakowie. Dzieciństwo spędzał w rodzinnej atmosferze wiary i patriotyzmu (ojciec Jan był porucznikiem Armii Krajowej). W latach szkolnych był ministrantem, co dodatkowo kształtowało jego duchowość. Ukończył Liceum w Nowej Sarzynie. Studia Teologiczne w Przemyślu podjął w 1974, przerwane 2 - letnią służbą wojskową w Bartoszycach (1974 - 1976). Po niej kontynuował naukę w seminarium i 20 czerwca 1982 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk abpa Ignacego Tokarczuka. Po święceniach pracował jako wikary w Gwoźnicy Górnej (1982 – 1986), gdzie opiekował się ciężko chorym proboszczem aż do jego śmierci. Następnie był wikarym w Przemyślu w parafii pw. Brata Alberta (1986 – 1988), proboszczem w Krzywczy (1988 – 2001, proboszczem w Kolonii Polskiej (2001-2019). Kościelne odznaczenie: Expositorium Canonicale.
Trudne początki
Tyle noty biograficznej, która nie oddaje emocji, pracy i zaangażowania. Życie ks. Stanisława było od początku naznaczone wielkimi wyzwaniami. Jako wikary w Gwoźnicy Górnej opiekował się ciężko chorym proboszczem. Chociaż wielokrotnie w rozmowach go wspominał, nie pamiętam jego imienia. Opieka ta musiała być wyjątkowa, skoro wieść o niej dotarła aż do Krzywczy, gdzie administratorem parafii od 1945 r. był ks. Prałat Stanisław Lorenc [ks. Lorenc pracując w Krzywczy wiele lat nie otrzymał formalnie nominacji na proboszcza. W aktach personalnych zaznaczone jest, że był administratorem]. To właśnie on zwrócił się do abpa I. Tokarczuka, by przydzielił ks. S. Srokę do Krzywczy w zasadzie do pomocy. Kogoś w rodzaju pomiędzy wikarym a proboszczem. Na taką propozycję nie zgodził się ks. Sroka. Odpowiedział, że na taki układ się nie zgadza, natomiast pójdzie do Krzywczy jako proboszcz lub wcale. I poszedł.
Sytuacja w tym okresie w parafii była bardzo trudna. Część parafian nie godziła się z wnioskiem ks. Lorenca o zniesieniu Domu Zakonnego Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi. Parafianie utworzyli komitet, który dostępnymi sposobami (zbieranie podpisów, delegacje do ks. abpa I. Tokarczuka, Matki Prowincjonalnej w Krakowie, Matki Generalnej w Warszawie) chciał, by siostry pozostały w parafii, ale nie udało się to. Już po zapadnięciu decyzji o likwidacji Domu parafianie nie chcieli puścić sióstr okupując budynek ochronki na zmianę w dzień i w nocy. Przez kilkanaście dni grupa parafian czuwała, by siostry nie wyjechały. Nie udało się zatrzymać sióstr, ale też bardzo się popsuły relacje pomiędzy proboszczem a parafianami. Nie była to pierwsza „wojna” o siostry. Wcześniejszą w 1978 wygrali parafianie. Siostry pracowały w Krzywczy do 20 VI 1987 r., do czasu zniesienia Domu Zakonnego za zgodą ks. biskupa ordynariusza na wniosek ks. Stanisława Lorenca. W opuszczonym domu zakonnym zamieszkał wikary ks. Tadeusz Szczupak.
W tak napiętej sytuacji do Krzywczy przybywa ks. S. Sroka [nie pamiętam daty, ale musiało to być w początkach roku 1988] i zamieszkał w dawnej ochronce, którą opuścił ks. T. Szczupak. Niskiego wzrostu, szczuplutki, zaczesany na przedziałek, obdarzony mocnym, wyrazistym głosem, który doceniali szczególnie starsi parafianie, którzy mieli problemy ze słuchem. Świetnie śpiewał zarówno pieśni tradycyjne, jak nowe, miał dobry słuch muzyczny, nigdy nie fałszował.
Stosunki z ks. Lorencem szybko się popsuły, gdyż ks. S. Sroka jako nowy proboszcz podejmował samodzielne decyzje i realizował swoją wizję rozwoju parafii.
Od początku swojej posługi jego otwartość na drugiego człowieka i wyjątkowe zdolności organizacyjne zjednywały przychylność parafian. Po mszy świętej zawsze miał czas, by porozmawiać z kobietami pod kościołem, a na plebanię sunęła zawsze solidna grupa młodzieży, w której byłem i ja. Ta otwartość była połączona ze szczególną gościnnością. Na stole zawsze pojawiał się jakiś słodki poczęstunek, kuchnia była otwarta dla gości, a lodówka do dyspozycji.
Ale pracy i wyzwań było dużo. W pierwszej kolejności ochronka – remont centralnego ogrzewania, łazienki, malowanie. W krótkim czasie rozpoczęły się prace przy centralnym ogrzewaniu w kościele w Krzywczy, które stosunkowo szybko zakończyły się i w kościele w sezonie zimowym było już ciepło. Ks. Stanisław lubił ciepło i sobie oraz parafianom tego nie żałował.
Budowa kościoła w Średniej
Jeszcze w 1988 r. porwał mieszkańców Średniej do budowy kościoła [Zdjęcie obok, wyżej i niżej z uroczystości poświęcenia placu i kamienia węgielnego w Średniej]. Miejscowość oddalona o 5 km od Krzywczy była duszpastersko zaniedbana. Duża części parafian z tej miejscowości nie uczęszczała na msze. Przypomnę, że był to okres, w którym samochody mieli nieliczni, a główny środek transportu to furmanki. Chociaż kursował autobus, duża część mieszkańców nie uczęszczała na msze niedzielne oraz świąteczne.
Nie pamiętam, jak to się stało, ale gdy 9 września 1989 r. ks. biskup Stefan Moskwa poświęcał plac i kamień węgielny, to kościół już był wybudowany w stanie surowym, zaś w środku trwały prace wykończeniowe. I zapewne w 1989 lub na początku 1990 zaczęły odprawiać się msze niedzielne i świąteczne.
Wyprowadzka ks. Lorenca
Stosunki z ks. Lorencem nie poprawiły się i ostatecznie jesienią 1989 r. opuścił on Krzywczę i przeniósł się do Domu Emerytów w Korczynie. Przeprowadzka nie obyła się bez kolejnego zatargu z parafianami. Ks. Lorenc, mimo niewątpliwych zasług dla parafii, miał też swoje wady. Nie prowadził solidnie księgi inwentarzowej parafii ani księgi kasowej [być może prowadził, ale nie została ona przekazana], dlatego przed wyprowadzką wysprzedawał i wywoził całe mienie zgromadzone przez lata na plebanii. Bibliotekę [dwie szafy książek] i inne mienie Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży i Akcji Katolickiej, depozyty złożone podczas wojny przez rodzinę szlachecką Strońskich: obrazy, naczynia, starodruki. Również mienie pozostawione przez ks. Władysława Soleckiego (nie wiadomo, czy przed śmiercią ks. Władysław spisał testament). Ze względu na brak dokumentów trudno oszacować, co było parafialne, a co mieniem proboszczowskim. Nie podobało się to parafianom. Do apogeum wrzenia doszło w momencie, gdy jeden z parafian próbował zdemontować silniki do napędzania dzwonów i został przyłapany na gorącym uczynku [Podobno znalazł się tam przypadkowo]. W następny dzień grupa parafian udała się na plebanię, gdzie omal nie doszło do rękoczynów.
W tej sytuacji ks. Sroka zachował duży spokój, pamiętam, jak mówił: „Niech zabiera wszystko i już idzie”. Pamiętam ten wieczór, gdy ktoś przyniósł klucze od plebanii. Po chwili poszliśmy całą grupą do budynku, gdzie zastaliśmy prawie pusty budynek ze specyficznym zapachem naftaliny. Pozostała szafa z księgami parafialnymi, ławeczki i ołtarzyk św. Teresy w salce katechetycznej. Jak się w późniejszym czasie okazało nie było Kroniki Parafialnej i ksiąg parafialnych z XVIII w. oraz zbioru dokumentów od XV w., które były wymienione w inwentarzu parafii.
Pierwsze remonty
Rozpoczął się kolejny remont, tym razem plebanii oraz terenu wokół niej. Zostały wycięte modrzewie, które rosły wkoło plebanii. Część drewna została sprzedana z przeznaczeniem na remont plebani, a część przetarta na brusy. Drewno posłużyło na boazerię i nowe drzwi do kościoła w Krzywczy oraz na boazerię na plebanii, w której zostały wykonane wylewki i nowe podłogi, wybudowano łazienkę, wykonano remont instalacji elektrycznej, centralnego ogrzewania i instalacji wodno-kanalizacyjnej, doprowadzono wodę pod własnym ciśnieniem, wybudowano dwa kominki: jeden kaflowy w sali jadalnej i drugi z wkładem żeliwnym w pokoju gościnnym. Oczywiście malowanie, w dwóch pokojach ściany były pokryte tynkiem japońskim. Zakupiono niezbędne meble, wykonano duży stół do jadalni, wyposażono kuchnię. Obiady gotowała i pomagała w niektórych pracach p. Zofia Ziemiańska, a resztą zajmował się ks. proboszcz: zakupy, palenie w piecu, sprzątanie, pranie i prasowanie bielizny ołtarzowej, obrusów, alb, komży. Ogrom prac, ale już czekały następne wyzwania.
Od wyjazdu ks. Lorenca ks. Sroka pracował w parafii z wikarym Andrzejem Krupą, który mieszkał z nim w budynku ochronki. Razem obsługiwali kościół w Krzywczy i filialny w Reczpolu, który mieścił się w cerkwi. Na okres świąt wielkanocnych w 1989 r. otrzymał do pomocy diakona Wiesława Siwca. W 1990 ks. Stanisław otrzymał do pomocy dwóch wikarych: Wiesława Kozioła i Romana Cieślę, którzy zamieszkali w dawnej ochronce, od tego czasu nazywaną Wikarówką. Kościelnym początkowo był Władysław Wolański, a następnie Florian Bednarczyk, który świetnie rozumiał się z proboszczem. Oszczędzał mu również znajdowanych w konfesjonale anonimów zostawianych przez „troskliwych parafian”. Organistką została Maria Gajdzik, która początkowo grała na istniejących organach klawiszowych, ale po zainstalowaniu ogrzewania piszczałki rozstroiły się i zakupiono wtedy organy elektryczne. W kościele wykonano nową instalację elektryczną oraz nowe nagłośnienie.
Pracy dużo i zaangażowania również zarówno ze strony księdza Stanisława, jak i dużej części parafian, ale nie było łatwo. Byli tacy, jak już wspomniano, którym nowe porządki się nie podobały. Pisali anonimy do Kurii oraz pozostawiali listy w konfesjonale. Ks. Stanisław bardzo to przeżywał i często na zakończenie mszy świętej dzielił się „nowinkami” z parafią. Po kilku latach pobytu w Krzywczy znał każdego człowieka. Rzadko opuszczał parafię, a jak już, to najczęściej jeździł do rodziców, którym okazywał bardzo dużo synowskiej miłości. Często o nich wspominał. W wolnych chwilach chodził na kawę do sąsiadów, z którymi bardzo się zżył.
Kościół w Średniej został wybudowany szybko, ale z Reczpolem już nie poszło tak gładko. Mieszkańcy tej miejscowości powzięli myśl budowy kościoła kilka lat przed przybyciem ks. Sroki. Wypalili cegłę, zagasili wapno, nawet wybudowali dom parafialny, ale nie mogli dojść do porozumienia, w którym miejscu ma powstać świątynia - w dolnej czy górnej części miejscowości. Pamiętam, jak zdenerwowany był ks. S. Sroka po tych spotkaniach z mieszkańcami Reczpola, którzy kłócili się o miejsce budowy świątyni. Tych spotkań było dużo i bez rezultatu. W którymś momencie ks. Stanisław zrezygnował, ale wykonano remont reczpolskiej cerkiewki, w którym był cudowny obraz Matki Bożej przeniesiony z Krzywczy w 1970 r.
Budowa kościoła duchowego
Ale posługa ks. Stanisława Sroki w Krzywczy to nie tylko kościół materialny, ale przede wszystkim rozwój duchowy parafii.
Zaraz po przyjęciu parafii w środy wprowadził nabożeństwo do Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. W bocznej kaplicy znajdował się jej obraz, związany z odpustem Papieża Piusa X za wieczyste odprawianie nowenny do MB Nieustającej Pomocy. Obraz został przeniesiony do kościoła na boczny ołtarz, w którym znajduje się do dnia dzisiejszego. Z inicjatywy i za fundusze p. Emilii Noworolskiej (po jej śmierci sprawę doprowadziła do końca córka Barbara) obraz odnowiono w roku 1996.
W 1990 r. obyły się misje parafialne [zdjęcie z misji ks.Rykała, ks.Sroka, ks.Grzebień, ks. Cieśla] podczas, których odbyła się uroczystość intronizacji obrazu Jezusa Miłosiernego, który do dziś stoi na mensie bocznego ołtarza po prawej stronie. Zostało wprowadzone w piątki nabożeństwo do Jezusa Miłosiernego modlitwą koronki, kapłani szerzyli kult Miłosierdzia Bożego. Ks. proboszcz wprowadził zwyczaj procesji rezurekcyjnej i Bożego Ciała wkoło krzywieckiego rynku oraz mszę św. niedzielną o godz.16.00. Od początku swojej posługi każdego dnia modlił się za zmarłych i wprowadził zwyczaj mszy św. na cmentarzu w dniu Wszystkich Świętych oraz w Niedzielę Rezurekcyjną, aby nieść radość zmartwychwstania pomocną modlitwą naszym najbliższym. Przekazał cmentarz pod nadzór gminny i był inicjatorem budowy na cmentarzu Kaplicy. Dzięki znajomości z p. Witoldem Sobolem, firma Felczyński ufundowała na wieżę kaplicy dzwon. Uregulował z ks. Bartmińskim status miejscowości Mielnów i Chołowice, które zostały przekazane pod opiekę duszpasterską parafii w Krasiczynie.
Wiele dbałości ks. Stanisław wkładał w estetyczny wygląd kościoła. Sam dowodził grupami młodzieży przy przygotowaniu szopki, ubieraniu choinek, przygotowaniu Bożego Grobu i Ciemnicy. Miał dar układania kwiatów w piękne bukiety. Przed większymi świętami sam układał bukiety. Róże kochał najbardziej, niejednokrotnie kupował je za swoje pieniądze, żeby kościół był pięknie przyozdobiony – na to nigdy nie żałował grosza. Ten dar przyjęli parafianie, którzy sprzątali kościół z kolejki i sami próbowali ułożyć kwiaty tak, by ks. proboszcz był zadowolony.
Remont kościoła i plebanii
Około roku 1995 rozpoczął się remont kościoła: zbijanie zewnętrznych tynków, tynkowanie, nakrapianie taraboną, konserwacja rynien. Takie same prace zostały wykonane przy dzwonnicy i plebanii [zdjęcie obok plebania po remoncie].
Ks. proboszcz dostosował obejście plebani do nowych czasów. Została rozebrana stajnia z wozownią, stodoła, spichlerz. Zbudowany został budynek gospodarczy z garażem, wykonano drogę asfaltową od drogi głównej do budynku plebanii. Zostały zasadzono drzewka ozdobne na obejścia plebańskim.
Zaangażowana była cała parafia, na każdy dzień była wyznaczana kolejka. Ksiądz co jakiś czas kupował świnię i inne produkty, kobiety z kolejki na plebanii gotowały obiady, aby pracujący nie byli głodni i tak przez kilka tygodni do ukończenia prac. Niezwykły szacunek dla ludzi pracy – prostych ludzi. W tym też roku lub 1996 wykonano remont wieży kościelnej, która została zrekonstruowana i pokryta blachą miedzianą.
Nie ostygł jeszcze tynk na kościele, a w 1997 r. rozpoczęły się następne prace. Tym razem w kościele rozpoczęły się prace konserwatorskie ołtarzy. Konserwacji poddano ołtarz główny oraz dwa boczne, ambonę oraz organy. Całość zyskała barwy w tonach zieleni, groszku, seledynu. Konserwacji poddano również 4 obrazy znajdujące się w ołtarzach. Prace te były finansowane przez Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, ale szereg formalności musiał wykonać ks. Stanisław. Zakupiono również mały pająk i umieszczono w prezbiterium. [Obok kaplica cmentarna]
Współpraca ze strażakami
Istniała w parafii tradycja Straży Bożogrobowej, którą pełnili młodzi dorastający chłopcy z Krzywczy, Średniej, Ruszelczyc w za dużym i niejednolitym umundurowaniu, a zdarzyło się raz, że podczas tej straży popili sobie ciut za dużo. Wtedy ks. proboszcz stwierdził, że jak ma być taka staż, to nie będzie jej wcale. W 1996 powstał nowy Zarząd Ochotniczej Straży Pożarnej w Krzywczy, której prezesem został Jan Bukowski. Podczas rozmowy z proboszczem stwierdził, że strażacy pełniliby straż przy Bożym Grobie, ale nie mają mundurów galowych. Ks. Proboszcz zaraz temu zaradził. Wziął na siebie kredyt w Banku w Krzywczy i powiedział: „Kupcie mundury, a później jakoś to spłacicie”. I tak się stało. Ale kupić mundury w tym czasie nie było łatwo, chociaż były pieniądze. Zarząd Powiatowy OSP w Przemyślu stwierdził, że mundurów nie ma. Wtedy ks. proboszcz przez znajomości dotarł do posła Kasprzyka i od razu znalazło się 10 mundurów galowych, w których strażacy do dziś pełnią Straż Bożogrobową i uświetniają uroczystości kościelne oraz państwowe.
Pogrzeb ks. Stanisława Lorenca
17 XII 1996 r. zmarł ks. Stanisław Lorenc [zdjęcie z pogrzebu]. Uroczystości pogrzebowe odbyły się w Targowiskach. Na te uroczystości wyjechały 2 pełne autokary ludzi. Strażacy z Krzywczy i Ruszelczyc zaciągnęli wartę przy trumnie i ją nieśli. Organizacją tego zajął się ks. proboszcz, który nie wspominając przykrych doświadczeń, pożegnał w imieniu parafii długoletniego jej proboszcza. W mowie pożegnalnej podkreślił długotrwałą posługę w krzywieckiej parafii, za którą podziękował, przeprosił również za wszelkie zło. Posiadałem nagraną tę mowę na taśmie magnetofonowej i chciałem ją przytoczyć, ale w chwili obecnej położyłem ją w miejsce bezpieczne i nie pamiętam gdzie.
Organizacjami, które działały przy parafii to: róże różańcowe, ministranci, w 1995 r. przy kościele filialnym w Reczpolu powstał oddział Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Prezeską tego oddziału została Monika Bajda, a asystentem kościelnym ks. Tadeusz Chmiel. W roku 1998 powstał ruch Apostolstwa Młodzieży, który działa do dziś. Ministranci brali udział w rozgrywkach piłki nożnej 11 osobowej, awansując nawet do etapu diecezjalnego.
Jubileusz 600 lecia parafii
Ale zbliżał się rok 1998 - rok 600 - lecia utworzenia parafii. Często o tym przypominałem księdzu i mówiłem, że jest okazja do realizacji nowych przedsięwzięć. Proboszcz podchodził do tego sceptycznie i bez entuzjazmu. Zaproponowałem powołanie Komitetu Jubileuszowego i opracowałem ramowy program, zorganizowałem spotkanie w świetlicy. Gdy ksiądz przyszedł na zebranie i zobaczył pełną salę ludzi, rozpromienił się i uwierzył, że to ma sens. Przedstawiłem propozycje, dotyczące tego, co by można zrobić, aby uświetnić Jubileusz Parafii. Oto one:
1) Napis na kościele: 600 lat Parafii Krzywcza.
2) Rozpoczęcie uroczystości w niedzielę, 15 lutego, 40 - godzinnym nabożeństwem oraz nawiedzenie przez figurki Matki Bożej Fatimskiej rodzin w całej parafii.
3) Zorganizowanie w Niedzielę Palmową konkursów na najwyższą palmę i na najładniejszą pisankę.
4) Postawienie w czasie rekolekcji wielkopostnych krzyża na którymś z okolicznych wzgórz jako trwałą i widzialną pamiątkę przygotowań do Jubileuszu 600 - lecia.
5) Wystrój Bożego Grobu powinien nawiązywać do jubileuszu.
6) Przeprowadzenie katechezy dla dzieci, a może i dla dorosłych o historii parafii.
7) Wydanie monografii o parafii krzywieckiej.
8) Wydanie folderu zawierającego historię kościoła.
9) Poświęcenie sztandaru Ochotniczej Straży Pożarnej w Krzywczy.
10) Uroczysta parada wokół rynku dnia 8 września.
11) Zorganizowanie festynu jubileuszowego.
12) Szopka Bożonarodzeniowa może nawiązywać tematycznie do jubileuszu.
13) Wybudowanie w rynku małego amfiteatru, który mógłby zostać do użytku dla całej gminy.
Ks. proboszcz przedstawił program prac remontowych przy Kościele:
- malowanie polichromii Kościoła;
- ułożenie w kościele płytek podłogowych;
- wymiana rynien spadowych na Kościele;
- malowanie pokrycia dachowego Kościoła.
Do realizacji tego ambitnego planu został powołany Komitet Organizacyjny do Spraw Jubileuszu 600 - lecia Parafii Krzywcza w składzie: Józef Dyl, Piotr Haszczyn, Zygmunt Sobol, Wacław Pawłowski, Edward Wajda, Andrzej Fedyk, Józef Strojek, Zbigniew Korytko, Barbara Wójcik, Czesław Sroka, Janina Dejnaka, Władysław Kurasz, Emilia Nessel, Jerzy Wójcik. Na następnym zebraniu wybrano kierownictwo Komitetu w następującym składzie: przewodniczący Piotr Haszczyn, zastępca przewodniczącego Zygmunt Sobol, skarbnik Emilia Nessel, sekretarze Barbara Haszczyn oraz Janina Dejnak. Powołano także Redakcję Biuletynu Informacyjnego, w skład którego weszli: Zbigniew Korytko, Jerzy Wójcik, Piotr Haszczyn. W dalszej części obrad zatwierdzono wstępny program uroczystości i bardzo ambitny plan przedsięwzięć jubileuszowych oraz przydzielono zadania poszczególnym członkom Komitetu. Komitet spotykał się systematycznie na plebanii, gdzie były omawiane wszystkie działania. I tak rozpoczął się Jubileusz 600 - lecia parafii. Co miesiąc był wydawany Biuletyn Informacyjny z planami na najbliższy okres. W 2 numerze tak opisywałem rozpoczęcie Jubileuszu:
Niedziela 15 lutego 1998 r. dla parafii Krzywcza była dniem wyjątkowym. Udających się do kościoła witał napis na frontonie przedsionka „600 lat Parafii 1398 - 1998", a odświętny wystrój kościoła wskazywał, że obchody Roku Jubileuszowego rozpoczęły się. W niedzielny poranek, gdy wierni weszli do kościoła, aby rozpocząć Rok Jubileuszowy, powitała ich Matka Boża w znaku Fatimskim. Trzy figury przygotowane do nawiedzenia parafii stały na podeście i z miłością spoglądały na wierny lud. Aby uroczystości wypadły z należytą czcią i powagą, ks. proboszcz S. Sroka zarządził 40 - godzinne nabożeństwo ku czci Najświętszego Sakramentu oraz krótkie rekolekcje, który głosił ks. Kazimierz Siciak, proboszcz z Tarnawki. Kaznodzieja podczas trzech dni przedstawił w kolejności następujące tematy: Znaczenie Kościoła w życiu człowieka oraz historię objawień i orędzie Matki Bożej Fatimskiej. W adoracji trwającej dwa dni brali udział licznie zgromadzeni parafianie oraz przedstawiciele dzieci szkolnych, Bractw Różańcowych, Ruchu Apostolstwa Młodzieży z Krzywczy i Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży przy kościele filialnym w Reczpolu. Kulminacja tych uroczystości przypadła w dniu 17 II, kiedy to według aktu fundacyjnego powstała parafia. Uroczystą mszę świętą celebrowało 14 kapłanów z dekanatu dubieckiego pod przewodnictwem jej dziekana ks. Ryszarda Panka, który na początku odczytał specjalne błogosławieństwo Arcybiskupa Metropolity Józefa Michalika na czas nawiedzenia i Rok Jubileuszowy. Już dawno kościół parafialny nie był tak szczelnie wypełniony, ale tak wielkie rocznice nie zdarzają się co dzień. Pod koniec mszy ks. dziekan poświęcił figury Matki Bożej Fatimskiej, które następnie zostały przekazane trzem rodzinom z Krzywczy, Chyrzyny i Ruszelczyc. Wierni z pieśniami na ustach w procesyjnym pochodzie, ze świecami w ręku, odprowadzili Maryję do poszczególnych miejscowości parafii. Szczególną wędrówkę tą wieczorową porą Maryja odbyła do Chyrzyny, która leży po drugiej stronie rzeki San. Wysoki stan wody dzień wcześniej nie pozwalał, aby przewozić Maryję promem i już ks. proboszcz proponował przejazd samochodem przez Krasiczyn, gdy woda w jeden dzień opadła tak, że można było przepłynąć promem. Dla niejednego stało się to pierwszą namacalną łaską, jaką Maryja w znaku Fatimskim udzieliła swoim czcicielom.
Następnym działaniem Jubileuszowym był konkurs na najładniejszą pisankę i palmę wielkanocną. Celem konkursu było kultywowanie tradycji ludowej związanej z okresem Wielkanocnym. Konkurs odbył się w dwóch kategoriach: Dzieci i Młodzieży Szkół Podstawowych oraz Dorosłych z poszczególnych Sołectw Parafii. Po wyłonieniu zwycięzców eksponaty były wystawione na aukcję, a dochód uzyskany ze sprzedaży przeznaczony został cele związane z organizacją Jubileuszu. [Nowy nagrobek ks. Soleckiego ufundowany z inicjatywy ks. Stanisława].
W kwietniu odbyły się rekolekcje parafialne, podczas których na wzgórzu krzywieckim został ustawiony drewniany krzyż. Oto relacja z tej uroczystości:
„Ten Krzyż Zbawienia pewnie znasz, to symbol wiary Twojej znak. O ratuj duszę swoją! " - brzmi początek pieśni od lat śpiewanej w Kościele Parafialnym w Krzywczy [zdjęcie obok montaż żelaznego krzyża]. Parafianie, Urząd Gminy wraz z ks. proboszczem Stanisławem Sroką i księżmi wikarymi postanowili uczynić krzyż nie tylko widzialnym, ale i namacalnym, wewnętrznie przeżytym znakiem Zbawienia, a zarazem dziękczynienia za 600 lat trwania wiary chrześcijańskiej na tych ziemiach. Tymczasowy, drewniany krzyż zostanie za kilka miesięcy, ale jeszcze przed głównymi, wrześniowymi uroczystościami jubileuszowymi, wymieniony na metalową konstrukcję krzyża, którą w całości finansuje gmina.
W drugim dniu rekolekcji parafialnych, 3 marca - w piątek, rzesza ludzi zgromadziła się na Mszy Świętej w Krzywczy, po której miała się odbyć Jubileuszowa Droga Krzyżowa z niesionym na ramionach przedstawicieli różnych stanów, drewnianym krzyżem. Uroczystość uświetniła obecność Ochotniczej Straży Pożarnej z Krzywczy i Ruszelczyc, która odświętnie umundurowana pierwsza niosła krzyż. Następnie drzewo krzyża kolejno przejmowali ojcowie, matki i żony, młodzież i dzieci. W czasie dwukilometrowej, wiodącej polami drogi, odprawiono stacje Drogi Krzyżowej, modlitwą objęto cały Kościół Powszechny. Zapalone świece przypominały o Jezusie - Światłości Świata. Droga Krzyżowa zgromadziła wielu dawnych parafian, którzy już nie mieszkają na tych ziemiach, ale których ojcowie i dziadowie mieli tutaj swoje korzenie. Oni też chcieli przejść wspólnie tę symboliczną drogę ,aby choć w ten sposób wziąć udział w Jubileuszu, do którego przygotowuje się cała parafia. [Zdjęcie obok - budowa zadaszonej sceny].
Po dotarciu na szczyt, na którym zaplanowano ustawić krzyż, wzrok rozmodlonych ludzi przyciągnął piękny widok wszystkich wiosek należących do parafii, zasnutych delikatną pajęczynką mgły i powoli zatapiających się w wieczornym zmroku.
Po zakończeniu Drogi Krzyżowej ks. rekolekcjonista Franciszek Goch poświęcił Krzyż. Osadzenia i umocowania dokonali członkowie Straży Pożarnej, którzy ostatni zeszli ze wzgórza, już w kroplach zaczynającego padać deszczu.
Ludzie w zadumie, bez pośpiechu wracali do swoich domów, część świec pozostawili pod krzyżem dla tych, którzy w 1939 r. na tym właśnie polu przelali krew. Tak się bowiem złożyło, że wybrane na podniesienie Jubileuszowego Krzyża wzniesienie było świadkiem śmierci kilkudziesięciu polskich żołnierzy z 11 Karpackiej Dywizji Piechoty pod dowództwem płk Bronisława Prugara - Ketlinga z Armii Małopolska, biorących udział w bitwie kampanii wrześniowej, rozegranej w dniu 13 września 1939 r. Ich ciała spoczywają na krzywieckim cmentarzu, ale krew pozostała w ziemi.
Postawienie krzyża jest dla parafii Krzywcza wydarzeniem jedynym w swoim rodzaju. Chcą pozostawić ten znak przyszłym pokoleniom na kolejne stulecia, aby zawsze pamiętali, że tam, gdzie kończą się ludzkie możliwości, wysiłki, u kresu ludzkiej mądrości pojawia się i trwa krzyż - znak, dla którego warto żyć i warto umierać.
W miesiącu kwietniu w ramach programu Jubileuszowego OSP w Krzywczy wykonała instalację wodną pod własnym ciśnieniem w kościele. Zrobiono wykop ziemny z Blichu do kościoła.
7 czerwca 1998 r. odbyła się uroczystość poświęcenia i wręczenia sztandaru Ochotniczej Straży Pożarnej w Krzywczy [zdjęcie powyżej]. Ks. Stanisław wspierał tę inicjatywę, odprawił Mszę św. poświęcił sztandar i brał udział w pozostałej części uroczystości.
Ale już rozpoczął się remont kościoła. Wewnątrz świątyni wykonano nową polichromię oraz wyłożono całość kościoła i zakrystii płytkami – marmurem (białą marianną).
6 września w ramach obchodów 600 - lecia parafii odbyły się Dożynki Parafialne. Cała uroczystość rozpoczęła się procesją z parkingu na miejsce całej ceremonii - zadaszonej sceny w krzywieckim parku. Procesję prowadził ks. Henryk Hazik, proboszcz ze Skołoszowa, w asyście księży wikariuszy. Wieńce dożynkowe w procesyjnym pochodzie nieśli przedstawiciele następujących sołectw: Chyrzyny, Krzywczy, Reczpola, Ruszelczyc i Woli Krzywieckiej.
Po kazaniu starostowie poszczególnych miejscowości złożyli na ręce głównego celebransa chleby dożynkowe. Po mszy świętej odbył się zapowiedziany konkurs na najpiękniejszy wieniec dożynkowy. W skład komisji konkursowej weszli: ks. Henryk Hazik (Skołoszów), Krystyna Fenczak (Przemyśl), August Stanisław Fenczak (Przemyśl). Zadanie komisji nie było łatwe. Wszystkie wieńce były kunsztownie wykonane i wymagały wiele trudu. Werdykt jury zawsze nosi znamiona pewnej niesprawiedliwości, gdyż wszyscy biorący udział w konkursie mają nadzieję na zwycięstwo. Pracująca komisja, jak stwierdził publicznie ks. Hazik, oceniała wieńce pod względem tematycznym odnoszącym się do Eucharystii, w następnej kolejności były inne kryteria: temat nawiązujący do jubileuszu, estetyka i forma wykonania. Biorąc pod uwagę te kryteria komisja przyznała następujące miejsca: I - Krzywcza, II - Chyrzyna, III - Reczpol. Wszyscy uczestnicy konkursu otrzymali pamiątkowe dyplomy, zaś laureaci również okazałe puchary ufundowane przez Urząd Gminy w Krzywczy.
Po emocjach związanych z konkursem miał miejsce referat wygłoszony przez p. Augusta Stanisława Fenczaka poświęcony historii Krzywczy na tle dziejów regionu, co było wstępem do otwarcia sprzedaży książki mojego autorstwa „Zarys dziejów parafii w Krzywczy 1398 - 1998".Zabawa festynowa zakończyła jubileuszowe obchody dożynek parafialnych.
8 IX o godz. 16.00 odbyły się główne uroczystości Jubileuszowe. Z plebanii w asyście księży z dekanatu oraz zaproszonych księży, którzy pracowali w parafii, przybył do kościoła ks. abp Józef Michalik. Przed bramą kościelną czekała na niego procesja składająca się z członków OSP w Krzywczy i Ruszelczycach oraz liczni zebrani wierni z parafii i z innych miejscowości. Przed bramą ks. arcybiskupa powitał ks. proboszcz Stanisław Sroka i wikarzy ks. Jacek Ruszel i Stanisław Pawul. Kościół odświętnie ubrany, a na ołtarzach znajdowały się bukiety z 600 róż jako dziękczynienie Bogu za 600 lat parafii. Po powitaniu przez dzieci, młodzież oraz starszych ks. arcybiskup sprawował Mszę Św. w asyście ks. prałata St. Zarycha i F. Kwaśnego jak też i innych obecnych księży. We Mszy Św. uczestniczyli również były wojewoda St. Bajda - nasz parafianin oraz Wojewódzki Konserwator Zabytków p. Gosztyła. W homilii ks. arcybiskup wskazał na zagrożenie rodziny w dzisiejszym świecie oraz nawiązał do Jubileuszu parafii wskazując, aby rozbudować kościół. Po Mszy Św. odbyła się procesja, po niej duchowieństwo uczestniczyło w kolacji i spotkaniu z arcypasterzem na plebanii. Po tej kolacji sławna w archidiecezji jest krzywiecka zupa grzybowa oraz krzywiecka kiełbasa, którą w ilości kilkunastu kilogramów polecił przygotować proboszczowi krzywieckiemu arcypasterz na Jubileusz 20 - lecia pontyfikatu Jana Pawła II do Rzymu. Co też ks. proboszcz wykonał i krzywiecka kiełbasa była kosztowana przez Ojca Świętego.
13 IX 1998 r. odbyła się następna uroczystość. O godz. 9.00 na plebanię przyjechał Minister Obrony Narodowej Janusz Onyszkiewicz. Była to wizyta rządowa, więc oczekiwała go Kompania Honorowa 14 brygady pancernej z Jarosławia oraz orkiestra z 21 Brygady Strzelców Podhalańskich z Rzeszowa. Orkiestra odegrała marsza generalskiego, minister zlustrował kompanię honorową przyjął raport. Żołnierze byli lekko spanikowani, by wszystko odbyło się jak należy. Po powitaniu na plebanii odbyło się śniadanie, w którym uczestniczyła również p. wójt Zofia Lekka i oficerowie. Pamiętam, jak na ganeczku było przygotowane śniadanie dla zwykłych żołnierzy i jak ks. Stanisław zachęcał ich do poczęstunku. Po śniadaniu wszyscy obecni przeszli do kościoła, a następnie do świetlicy wiejskiej w Krzywczy, gdzie minister otworzył wystawę fotograficzną pt. Krzywcza w starej fotografii.
Ok. godz.10.30 procesja z orkiestrą wojskową, kompanią honorową wojska polskiego, kompanią strażaków OSP z Krzywczy i Ruszelczyc, księży, ministra oraz oficerów przy dźwiękach marszu wyruszyła na krzywieckie wzgórze, gdzie odbyła się polowa Msza Św. Podczas jej trwania poświęcono i odsłonięto krzyż mierzący 13.35 m, postawiony 10 IX ok. godz. 14, który zbudowała firma p. Piotra Idzika w celu uczczenia Jubileuszu 600 - lecia parafii i 59 rocznicy bitwy kampanii wrześniowej. Poświęcenia dokonał ks. kapelan 14 Brygady Pancernej z Przemyśla kap. Słotwiński, a odsłonięcia tablic dokonał Minister Onyszkiewicz. Po odsłonięciu odbył się apel poległych i salwa honorowa. Po tej ceremonii wszyscy zebrani udali się na cmentarz, gdzie Minister w imieniu rządu polskiego złożył wieńce. Wiązanki kwiatów złożyli również kombatanci, Komitet Jubileuszowy, przedstawiciele Urzędu Gminy oraz straż pożarna. Po ceremonii już bez ministra odbył się uroczysty obiad na plebanii, a pod Grzybkiem w parku festyn ludowy.
15 września 1998 r. w strugach deszczu proboszcz wraz z wikarymi odebrał od p. Turków figurę Matki Bożej Fatimskiej. Przy tej okazji zebrało się dość dużo ludzi u ks. proboszcza. Tak jak w innych domach odbyły się modlitwy, śpiewy, poczęstunek. Dzień później 15 IX figurę w asyście strażaków z Krzywczy wraz z licznie zgromadzonymi wiernymi przeniesiono do Kościoła. Tu odbyła się pasterka maryjna, a piękne kazanie wygłosił ks. Jacek Ruszel na zakończenie peregrynacji figury Matki Bożej Fatimskiej w naszej parafii.
Zakończenie jubileuszu
Czas jubileuszu był okresem ciężkiej, intensywnej pracy. Dzięki temu wykonano prawie wszystkie planowane zamierzenia: malowanie nowej polichromii i ułożenie płytek w kościele i na tarasie plebanii (wykonano w sierpniu 1999). Wydawano Biuletyn informacyjny. Odbyła się peregrynacja M.B. Fatimskiej, Konkurs na Najładniejszą Pisankę i Palmę Wielkanocną, droga krzyżowa połączona z wkopaniem krzyża na krzywieckim wzgórzu. Wydano folder o parafii Krzywcza. Instalacja bieżącej wody w kościele. Poświęcenie sztandaru przez OSP Krzywcza. Oddanie do użytku zadaszonej sceny w parku. Wydanie monografii parafii pt.: „Zarys dziejów parafii Krzywcza". Odpust parafialny z udziałem ks. arcybiskupa Józefa Michalika. Poświęcenie metalowego krzyża i odsłonięcie tablic z udziałem ministra Obrony Narodowej J. Onyszkiewicza. Ufundowanie nowego nagrobka ks. Władysława Soleckiego. Wystawa pt.: „Nasza parafia w dokumentacji fotograficznej".
Dodatkowym przedsięwzięciem, którego inicjatorem był ks. Stanisław, była budowa groty z figurą Matki Bożej z Lourdes [zdjęcie obok poświęceni groty]. Nie obyło się tu bez problemów, gdyż ks. proboszcz przeoczył zgłoszenie inwestycji do kurii i pewnego dnia przyszedł list od ks. arcybiskupa, aby grotę rozebrać, ale sprawa ostatecznie zakończyła się pomyślnie i grota stoi do dziś. Została poświęcona 9 maja 1999 r.
Kościół w Ruszelczycach
Nieoczekiwanym owocem Jubileuszu była decyzja budowy kościoła filialnego w Ruszelczycach [Zdjęcie obok - plac przygotowany do budowy kościoła]. Pamiętam, jak obecny wójt p. Wacław Pawłowski, który wchodził w skład Komitetu Jubileuszowego, rzucił propozycję, że mieszkańcy miejscowości chcieliby wybudować kapliczkę na pamiątkę Jubileuszu, ks. Stanisław był oczywiście za, ale co spotkanie, kapliczka rosła. Miała być troszkę większa, żeby na Wielkanoc ludzie nie stali na polu, jak ksiądz święci pokarmy, aż doszło do decyzji, że będzie budowany kościół. Zaczęto przygotowania, które trwały kilka lat, ale gdy wszystko było już gotowe, ks. arcybiskup nie zezwolił na rozpoczęcie prac i ks. Stanisław nie cieszył się z owoców tej pracy, gdyż został przeniesiony na inna placówkę. Jednak kościół został dość szybko wybudowany przez mieszkańców Ruszelczyc, którzy organizacyjnie to przedsięwzięcie znakomicie przygotowali i wykonali. Idąc przykładem Ruszelczyc mieszkańcy Reczpola, gdzieś ok. 2000 r. doszli do porozumienia, gdzie ma być wybudowany kościół, powołali Komitet i rozpoczęli prace organizacyjne oraz zbieranie środków finansowych.
W dniach 11 - 12 IX 1999 odbyła się pielgrzymka parafialna do Lichenia, Częstochowy, Kalwarii Zebrzydowskiej oraz Wadowic. Podczas pielgrzymki zakupiono figury do Szopki Bożonarodzeniowej.
Po remoncie kościoła zmiany zaszły również w zakrystii. W 2000 r. zostały zakupione nowe meble na akcesoria liturgiczne i wykonany nowy ołtarz soborowy i ambonka, które wykonał Stanisław Sroka z Ruszelczyc. Kolorystycznie dostosowane do koloru ołtarzy.
6 maja 2000 r. we wnęce w dzwonnicy strażacy ufundowali i umieścili figurę św. Floriana, patrona strażaków. Uroczystego poświęcenia dokonał ks. proboszcz.
Gdzieś w tym samym okresie rozpoczął się remont wikarówki [ochronki]. Wymiana okien, nowa elewacja, malowanie dachu. Na te prace ks. proboszcz zaciągnął kredyt w banku.
Trudne rozstanie
W 2001 r. w okresie wielkanocnym parafianie ufundowali nowe chorągwie, drzewce do baldachimu oraz bieliznę ołtarzową. Ale kilka miesięcy później rozeszła się wiadomość, że ks. Stanisław Sroka kończy swoje duszpasterzowanie w Krzywczy. Z tą decyzją ks. arcybiskupa nie mogliśmy się pogodzić. 19 VII 2001 delegacja parafian z Krzywczy udała się do Kurii na spotkanie z arcybiskupem. Celem delegacji było uproszenie, by ks. proboszcz Stanisław Sroka pozostał w naszej parafii. Delegacja nie spotkała się z ks. arcybiskupem tylko z ks. kanclerzem, który wyjaśniał, że ks. proboszcz został przeniesiony za niewybudowanie kościoła w Reczpolu. Najpierw została przyjęta delegacja w składzie 4 osób: Maria Sawicka, Zygmunt Sobol, Wiktoria Bajda, Piotr Haszczyn. Następnie wszyscy pozostali. Nie trafiały argumenty wielkiej pracy ks. w parafii i wielu dokonań, sprawa była już przesądzona. Delegacja nic nie wskórała. Po tej wizycie wystosowaliśmy do ks. arcybiskupa Józefa Michalika następujący list:
Po dzisiejszej rozmowie z Ks. dr Józefem Barem Kanclerzem Kurii Metropolitarnej upewnieni o przeniesieniu naszego proboszcza, ks. Stanisława Sroki na inną placówkę prosimy listownie Jego Ekscelencję o wysłuchanie naszego głosu w tej tak ważnej dla całej parafii sprawie.
Delegacja z parafii Krzywcza: Członkowie Rady Duszpasterskiej, dyrektorzy szkół, nauczyciele, radni samorządowi z parafii, sołtysi, prezesi Ochotniczej Straży Pożarnej z Krzywczy i Ruszelczyc, emerytowany dyrektor Banku Spółdzielczego oraz parafianie otrzymała ogólnikowe zarzuty pod adresem ks. proboszcza, które spowodowały jego przeniesienie:
Po pierwsze zaniechanie budowy kościoła w Reczpolu, w chwili obecnej jest na etapie planowania i z pewnością będzie kontynuowane ku Chwale Boga i pożytku ludzi.
Po drugie „zachęta do rezygnacji”, którą ks. proboszcz złożył jest wyrazem jego posłuszeństwa wobec swojego arcybiskupa, a nie wewnętrznego przekonania.
Trzeci argument, który przedstawił ks. Kanclerz, iż „świeża siła” pchnie ku lepszemu parafię, niekoniecznie musi się sprawdzić.
Jako reprezentanci całej parafii znamy talenty naszego proboszcza przede wszystkim organizacyjne. W ciągu swojej posługi duszpasterskiej zmieniło się wiele na korzyść w naszej wspólnocie, wykonano wiele prac. Pozwolimy sobie wymienić przynajmniej niektóre z nich: budowa kościoła w Średniej i jego wyposażenie, gruntowny remont kościoła w Krzywczy (założenie instalacji C.O., bieżącej wody, wymiana elewacji zewnętrznych kościoła dzwonnicy, plebani, wymiana instalacji elektrycznej, kompleksowa konserwacja trzech ołtarzy oraz wszystkich obrazów, nowa polichromia, nowa posadzka), budowa kaplicy cmentarnej, nowy pomnik na cmentarzu ks.Wł. Soleckiego, krzyż 600 –lecia na wzgórzu, krzywieckim, adaptacja i remont cerkwi na Reczpolu, wiele sprzętów liturgicznych w kościele, kompleksowy remont plebani i wikarówki (centralne ogrzewanie, wymiana okien, 2 nowe łazienki, nowa elewacja, konserwacja dachu) i inne mniejsze prace.
To ogrom pracy i zaangażowania w ten materialny kościół, ale i sprawy czysto duszpasterskie nie zostawały przy tym zaniedbane: sprawna obsługa 2 kościołów filialnych, wznowienie kultu Matki Bożej Nieustającej Pomocy, kult Miłosierdzia Bożego, misje św., rekolekcje i nabożeństwa wielkopostne adwentowe prowadzone w nowym duchu ewangelizacyjnym, szczególna troska o dzieci szkolne i gimnazjalne, uroczystości 600 – lecia parafii z peregrynacją figury Matki Bożej Fatimskiej i wiele innych dzieł, które świadczą o bardzo dobrej pracy ks. Proboszcza.
Delegacja, która w swoich szeregach miała tak zacnych obywateli naszej parafii jest dowodem na bardzo dobrą współpracę ze Szkołą, Urzędem Gminy, radnymi, sołtysami, Strażą Pożarną, co nie udaje się każdemu.
Żywimy nadzieję, że nasza usilna prośba za naszym ks. Proboszczem zostanie wysłuchana w myśl ewangelicznej zasady, „Kto prosi otrzymuje”.
Niestety prośba ta nie została pozytywnie rozpatrzona i ks. arcybiskup podtrzymał swoją decyzję.
5 sierpnia 2001 r. w niedzielę na sumie parafia dziękowała ks. proboszczowi Stanisławowi Sroce za 13 - letnią pracę w parafii. [zdjęcie obok dożynki parafialne w 2000 r.]Kościół tonął w różach, było ich chyba ze 600. Zdobiły ołtarze, boczne ściany tak, jak to ksiądz miał w zwyczaju układać na wielkie uroczystości. Mało było takich ludzi, którzy podczas uroczystości nie uronili chociaż jednej łzy żalu i wdzięczności. Kompania honorowa Straży Pożarnej z Krzywczy i Ruszelczyc ze sztandarem towarzyszyła tej podniosłej uroczystości. Po Mszy Św. ks. proboszcz wygłosił swoje słowo, w którym dziękował za pomoc w tych latach posługi kapłańskiej, przepraszał również za błędy i zachęcał do życzliwego przyjęcia następnego proboszcza. Po tym wystąpieniu ks. Jan wprowadził kilkoma słowy w temat dziękczynienia za pracę ks. proboszcza. W imieniu parafii przemówił Piotr Haszczyn, który przypomniał osiągnięcia w budowie kościoła materialnego i duchowego, następnie Wojciech Sawicki przekazał prezent – złoty ornat od parafian oraz akcesoria kielichowe, po nim kosz z 30 róż wręczyli w imieniu Straży Pożarnej prezesi OSP z Krzywczy – Jan Bukowski i Ruszelczyc – Czesław Sroka, dzieci, ministranci i młodzież pięknymi słowami, wierszem dziękowała za pracę księdza. Po tym delegaci poszczególnych wiosek składały podziękowania. Od Ruszelczyc w darze ks. proboszcz otrzymał złoty różaniec obrączkowy. Również rada rodziców przy Szkole w Krzywczy dziękowała i podarował tort. Dziękowali również nauczyciele w osobach dyrektorów szkół Z. Sobola i B. Stodolak. Na koniec dziękowali przedstawiciele Urzędu Gminy z wójtem na czele. Od nich ks. proboszcz otrzymał encyklopedię religijną oraz kwiaty i na piśmie podziękowanie za współpracę. Dziękowały również dzieci takim oto wierszem:
DO MODŁÓW DZWONIĄ, O ZŁÓŻ SWOJE RĘCE.
MÓWIŁEŚ DO MNIE I W SERCE DZIECIĘCE
WLEWAŁEŚ NAUKI W MOICH DNI ZADANIA
ŻE JEST ZE MNĄ BÓG CO MNIE OCHRANIA.
I NAUCZYŁEŚ MNIE O ZBAWICIELU CO DUSZE
MŁODE HODUJE W WESELU
I ZDAŁO MI SIĘ ŻE NIEBIOS BŁĘKITY
ANIELSKIM SKRZYDŁEM NIOSĄ MNIE NA SZCZYTY.
PRZED TOBĄ SERCE SIĘ OTWIERA BY MIŁOŚĆ WYLAĆ CI OBFICIE .
MIŁOŚCI DZWONIĄ DZWONY W NAS ,CHCĄ SŁYSZEĆ SERCA TWEGO BICIE.
O JAK TWE SERCE JEST OGROMNE,
W SWYM JEDNYM WSZYSTKIE ZMIEŚCIĆ ZDOŁA .
PASTERZEM DOBRYM WSZAK ŻEŚ JEST ,OJCEM PARAFII I KOŚCIOŁA .
PRZYJMIJ OD NAS ŻYCZENIA NAJSZCZERSZE JAK TYLKO MŁODZIEŻ
DAĆ MOŻE .NIECH CHRYSTUS NA TWEJ DRODZE ZAWSZE I WSZĘDZIE CI DOPOMOŻE.
SPÓJRZ NA PIĘKNO TYCH KWIATÓW W NICH NASZA MIŁOŚĆ DO CIEBIE,
A NIECH TA MODLITWA UROCZYSTA BĘDZIE SŁYSZANA W NIEBIE !
Cała parafia żałowała, że ksiądz Stanisław musi opuścić nasze złote łany i przenieść się tam, gdzie łany żyta, czyli do Kolonii Polskiej. Ale i tam sobie poradził, bo był dobrym człowiekiem, dobrym księdzem, z którym mam mnóstwo dobrych wspomnień i dzięki któremu wiele moich pomysłów i dzieł zostało zrealizowanych i pozostało w Krzywczy.
Ogrom pracy
Ogrom pracy i zaangażowania w rozwój kościoła materialnego, ale również duchowego: sprawna obsługa dwóch kościołów filialnych, wznowienie kultu Matki Bożej Nieustającej Pomocy, kult Miłosierdzia Bożego, misje św., rekolekcje i nabożeństwa wielkopostne, adwentowe, prowadzone w nowym duchu ewangelizacyjnym, szczególna troska o dzieci szkolne i gimnazjalne, uroczystości 600 – lecia parafii z peregrynacją figury Matki Bożej Fatimskiej i wiele innych dzieł, które świadczą o bardzo dobrej pracy ks. proboszcza Stanisława Sroki, który był dobrym pasterzem, znał owce swoje, a swoje go znały. Za wszelkie dobro księże Stanisławie daj Ci Boże niebo.
Zmarł po walce ze śmiertelną chorobą 27 marca 2019 r. i został pochowany na cmentarzu w Kolonii Polskiej.
Piotr Haszczyn [marzec 2020]
Zapraszamy na blog - http://krzywcza.blogspot.com/
Wspomnienie Józefa Wiessa
- Szczegóły
Josef Weiss [ zdjęcie obok], urodził się w Krzywczy 19 VI 1922 r. jako syn Mozesa i Chany Weiss. Ich rodzinny dom znajdował się na początku wschodniej pierzei rynku, gdzieś w miejscu, gdzie dziś znajduje się dom p. Janusza Noworolskiego. Rodzice posiadali sklep tekstylny, w którym przeważnie sprzedawała jego matka. Jeszcze przed II wojna światową Józef wyjechał do Lwowa lub w nim bywał, być może tam się uczył. Po II wojnie światowej zamieszkał w USA na Florydzie, gdzie mieszkał z rodziną w Palm Coast.
Przez krótką chwilę miałem z nim kontakt w roku 2011, nie pamiętam, ale dostałem chyba adres do Betty Amara i napisałem do niego z prośbą o opisanie swoich wspomnień z Krzywczy. Otrzymałem od niego dwa listy pisane w języku polskim. W pierwszym z dnia 25 IV 2011, odpisał, że: „(…) w tej chwili nie mogę opisać o życiu Gminy Żydowskiej w Krzywczy. Moja żona jest w szpitalu i będzie miała operację na złamane biodro. Ona ma 90 lat i mam nadzieję, że się wyleczy wkrótce, a ja się z Panem skontaktuje w najbliższym czasie.
Drugi list zawiera już trochę wspomnień. Oto one:
Ja bardzo rzadko byłem na cmentarzu i rzeczywiście nie pamiętam czy Ohel był zbudowany z drzewa, czy cegieł i czy miał blaszany dach. Życie koncentrowało się w Bożnicy. Modlitwy rano i wieczorem. Sobota było obchodzona skrupulatnie według przepisów tradycyjnych. Rabin albo pan Zalman czytał w specjalnej melodii przypisaną do czytania księgę z prawa mojżeszowego. Tora napisana jest przez specjalnych pisarzy w języku Hebrajskim. Jest 52 tamy na cały rok, od początku do końca czyta się nowy tom.
Dzieci 3 letni zaczynały studiować hebrajski alfabet, 5 letnie dzieci czytały płynnie hebrajski i zaczynały rozumieć oraz tłumaczyć, 8 letnie zaczynały studiować Talmud napisany w języku aramejskim, który był używany w Izraelu w trzecim i drugim wieku przed Chrystusem (…)
Tyle wspomnień Pana Józefa, od którego nie otrzymałem już odpowiedzi na następny list. Ale kilka lat temu znalazłem w Internecie jego wspomnienie o żydowskiej społeczności w Krzywczy i zdjęcie krzywieckiego Chederu. Nie wiem, czy Józef Weiss jeszcze żyję, ale pozostało wspomnienie, które zachowa o nim pamięć.
Oryginale wspomnienie w języku angielskim - Kliknij
Wspomnienie Józefa Wiessa:
Miasteczko Krzywcza, jak wiadomo w języku jidysz, było nazywane Szettlem. Mieszkało w nim ok. sto żydowskich rodzin z populacją liczącą dwa lub trzy tysiące osób. Prawie wszystkie rodziny żydowskie miały domy wkoło rynku. Mieszkaliśmy z moimi dziadkami, którzy mieli duży dom.
Moja matka była najstarszą córką. Ona była pierwszą żoną ojca. Mój ojciec właśnie wrócił z wojny [I wojny światowej]. Był żołnierzem armii austriackiej. Chyba był to shidduch, co oznacza zaaranżowane małżeństwo, ale oni się nie znali. Pamiętam, że chodziłem do chederu, który był żydowską szkołą. Chłopcy zaczynali w wieku trzech lat naukę, zwłaszcza czytania, uczenia się alfabetu i uczenia się modlitw, co było najważniejsze. Poranne modlitwy, the Modeh Ani, co oznacza: "Dziękuję ci, Boże, za przebudzenie i życie". Potem modlitwy przed posiłkiem Motzi [modlitwę nad chlebem] zanim coś zjesz.
Mój ojciec miał dwie siostry mieszkające w Krzywczy. Z ich dziećmi, byliśmy bardzo blisko. Znaliśmy się i ich domy. I to, co pamiętam wyraźnie, to pewien duch, duch bardzo żydowski, głęboko żydowski, religijny, ale zwyczajny, tradycyjny. Szabat był centralnym punktem tygodnia. Od czwartku ludzie zaczynali przygotowywać się do szabatu. Kobiety przygotowywały posiłki i robiły wypieki. Pamiętam dom mojej babci. Moja matka nie zajmował się pieczeniem, ponieważ prowadziła sklep. Ale moja babcia zwykła wszystko nam dostarczać. Jak babcia przygotowywał jedzenie to dom był wywrócony do góry nogami, w piecu paliło się cały czas. Kiedy przychodziłem w piątek, to ona przygotowywał mi mały pletzl, kawałek ciasta z cebulką, pyszny. I pamiętam ten zapach pieczenia! Czwartek był dniem przygotowania, w piątkowe popołudnie nikt już nic nie robił. Mężczyźni udawali się do mykwy [łaźni rytualnych], aby się oczyścić. Kobiety zaczęły przygotowywać dzieci. I tak toczyło się nasze życie - nie wiem, czy było tak samo w jakimkolwiek miejscu, chyba że w społecznościach chasydzkich. Ale to był sposób na życie, które było takie same przez setki lat żydowskiego życia w Europie Wschodniej. Taki był duch w tym miasteczku.
Szabat wywierał głębokie wrażenie na dzieciach. Ale świat zewnętrzny kusił. Uwielbialiśmy to i chcieliśmy się uwolnić. To było jak przeciąganie liny. Potem, po szabacie, wieczorem pod koniec dnia było uczucie, że coś tracisz, coś bardzo cennego. I przygotowałeś się na następny tydzień. Ludzie musieli pracować i zarabiać na życie. Musieliśmy wyjść do wiosek aby kupić produkty, bydło, kurczaki, cokolwiek, alby sprzedawać je w swoich sklepach. Mieliśmy sklepy z narzędziami, sklepy tekstylne. Nie było jeszcze gotowych towarów. Produkcja nie była zbyt dobrze rozwinięta.
Dziewięćdziesiąt dziewięć procent naszej klienteli nie było pochodzenia żydowskiego. Ludzie z okolicznych wiosek przychodzili i kupowali. Oczywiście, że było ciężko. Była konkurencja. I nie mieli pieniędzy, więc płacili w naturze jajkami, masłem, ziemniakami i innymi produktami. Ale jakoś to działało. Było to zaraz po modlitwach, które oddzielają służbę Havdala, która jest oddzieleniem między tym co święte, a profanum. Dzień powszedni był profanum, sabat był święty. Więc zaraz po tym sprzedawcy otwierali swoje sklepy, bo schodzili się chłopi do kościoła, bo niedziela była dla nich wielkim dniem.
Tak wyglądało nasze życie w Krzywczy. Kontakt ze światem zewnętrzny był tylko przez książki. Ale kontakt z miejscowa ludnością był niewielki. I tak życie żydowskiej ludności toczyło się dzień w dzień.
Piotr Haszczyn [ marzec 2020]
Zapraszamy na blog - http://krzywcza.blogspot.com/
Niedole Krzywczy nad Sanem
- Szczegóły
Kolega Maciek podesłał mi ciekawy artykuł, który ukazał się w Ziemi Przemyskiej w 1937 r. Nieznany z imienia autor napisał artykuł pt. Niedole Krzywczy nad Sanem (korespondencja własna). Zapewne zwolennik Stronnictwa Narodowego ubolewa w nim iż mieszkańcy Krzywczy wspierają Żydów umożliwiając im handel i biorą udział w oszukiwaniu Państwa. Nadto miejscowa inteligencja szczególnie nauczyciele forują dzieci żydowskie w nauce i sami kupują w żydowskich sklepach. Ale już dzięki odczytom miejscowa ludność jest kierowana na właściwe tory.
No cóż taka była prawda, od co najmniej 200 lat Polacy Żydzi i Rusin żyli w Krzywczy obok siebie w mniej więcej w zgodniej koabitacji, ale nie było Żydów w miejscowości 50% ludności tylko okolice 30%. Chłop sprzedała i kupował u Żyda bo nie miał innego wyboru, nieraz brał towar na zeszyt, lub krowę na wychówek, by przeżyć. Nie do końca opisana sytuacja była prawdziwa w rynku były też polskie sklepy w karczmie Walaszka, u Dudzińskiego był sklep wędliniarski i Chrześcijański sklep Stanisława Noworolskiego, który być może powstał po publikacji tego artykułu.
Chociaż w Krzywczy, jak sami Żydzi wspominają żyło się dobrze i przyjemnie to wszystkie nacje nie szczędziły sobie uszczypliwości. Dzieci żydowskie już w chajderze [przedszkolu] były uczone pogardy do religii chrześcijańskie, gdy dzwonił dzwon odwracały głowy i pluły tffu tffu, tak samo czyniły za każdym razem przechodząc koło kościoła. Dzieci chrześcijanie podczas święta kuczek czasami rzucały kamieniami w szałasy świętujących Żydów, a w Wielki Piątek ciągnęły kukłę judasza pod oknami żydowskich domów. Dzieci żydowskie podczas święta Hamana biegały po Krzywczy z kukłami wroga Żydów śpiewały, krzyczały. Były to rytuały, do których wszyscy się przyzwyczaili. Każda nacja miał swoją wiarę, zwyczaje i tego pilnował, ale dziś niektóre zwyczaje byłby sprawą polityczną.
Taka to była przedwojenna Krzywcza, gdzie każdy żył jak mógł najlepiej i nie myślał o polityce. Ale przeczytajmy awizowany na początku artykuł by dopełnić niezbędny komentarz.
Krzywcza nad Sanem liczy około 1000 mieszkańców, w tym około 50% Żydów- chasydów. którzy zajęli cały rynek prowadząc tam aż 25 sklepów i trudniąc się przeważnie handlem bydła i skupem zboża. Żydzi nie maja na ten handel pozwoleń i rzadko płacą podatki. Aby władze nie mogły ich zlicytować, sklepy maja pozapisywane na zony i dzieci, a bydło trzymają w okolicznych wioskach na tzw. "wychowku". Chłop osłania Żyda, umożliwia mu oszukiwanie Skarbu Państwa, a otrzymują za to parę marnych litrów mleka. Z wieśniakami nie jest najgorzej, bo wielu z nich pod wpływem Stronnictwa Narodowego posiada już należyte uświadomienie. Fatalnie natomiast wygląda miejscowa inteligencja, a zwłaszcza nauczycielstwo. Dzieci szkolne, kupują wszelkie przybory tylko w żydowskich kramikach, a na wszelkich uroczystościach państwowych i narodowych deklamują wyłącznie nieomal dzieci żydowskie. P. kierowniczka szkoły publicznie głosi, że dzieci żydowskie, lepiej się uczą od polskich. Niedawno przemawiali u nas radny Bielan i p. Uchwat z Przemyśla. Skutek był bardzo dobry, bo niedługo potem założono sklep Kółka Rolniczego. Chłopi sklep popierają. Nauczycielstwo nie. najsmutniejsze to, że miejscowe zakonnice wprost z kościoła udają się do żydowskich przekupni, nie pomnąc, że Żyd to wróg nieubłagalny kościoła katolickiego. Jedna z sióstr jest nauczycielką, a przecież Żydów popiera. Czas najwyższy, aby wszyscy Polacy w Krzywczy pojęli, że hasło "swój do swego" obowiązuje cały naród.
Piotr Haszczyn [marzec 2020]
Zapraszamy na blog - http://krzywcza.blogspot.com/
Wydarzenia roku 2020
- Szczegóły
1 sierpnia 2020 r. odwiedziła Krzywczę p. Barbara Czajkowska pra pra wnuczka Brygidy Laimsner, której grób i pięknym pomnikiem znajduje się na naszym cmentarzu - odnowiony w 2019 r. [Nagrobek odremontowano dzięki staraniom Towarzystwa Przyjaciół Przemyśla i Regionu i zbiórki z kwesty]. Była to wizyta pełna emocji i wspomnień oraz wdzięczności p. Barbary za renowację nagrobka jej przodka.
28 lipca 2020 miałem miłe spotkanie z p. Mirosławem Smosarkim opiekunem Izby Pamięci Zofii i Jędrzeja Moraczewskich w Solejówku. Okazuje się, że późniejsza żona premia Rzeczpospolitej 19 letnia Zofia Gostkowska [na zdjęciu] spędziła w krzywieckim dworze miesiąc wakacyjny w roku 1882. Tu rozkochała się w 60 letnim Janie Zachariasiewiczu powszechnie znanym i szanowanym powieściopisarzu. Swoje uczucia zawarła we wspomnieniach, które ukażą się w sierpniu na www.krzywcza.eu.
Byłem nominowany przez kapitułę redakcji Nowin do tytułu Osobowość roku 2019 r. w kategorii kultura za niezwykłą dbałość o opisywanie swojej małej ojczyzny - Krzywczy. Regularnie opisuje w niej historię Krzywczy i gminy, przed rokiem 1939 r. i zamieszkujące je trzy kultury Polaków, Rusinów i Żydów. Ciągle dociera do nowych historii, przeprowadza wywiady, pisze o zachowanych zabytkach. Witryna Krzywcza - Trzy Kultury jest doskonałym i kompletnym źródłem informacji o tej okolicy.
Dziękuję za dostrzeżenie mojej pracy na rzecz środowiska Gminy Krzywcza.