Uncategorised
Polichromie krzywieckiego kościoła
- Szczegóły
Polichromia w kościele nie jest “zwykłą” dekoracją, która miałaby podkreślić architekturę. Jej funkcją jest także przekazywanie treści i wzbudzanie emocji. Od najdawniejszych czasów powstawały w kościołach na ścianach i sklepieniu piękne malunki w aranżacji kolorów w różnych odcieniach. Także kościół parafialny w Krzywczy ma swoja historię w tym zakresie. Na przestrzeni dziejów było w nim kilkanaście różnych polichromii, o których jest ten artykuł.
Krzywiecki kościół parafialny został wybudowany przez Marcina Krasickiego w 1630 r. Wspomina się, że na "lichej budowy z kamienia i glinianej zaprawy, nie nastarczał wielu kosztów". Ta oszczędność i pośpiech był powodem tego, że już w 1722 r. zawaliło się ceglane sklepienie i świątynia była w mocnej ruinie, a następnie zawaliło się część prezbiterium. W 1740 r. proboszczem został Konstanty Żurowski, który rozpoczął prace remontowe. W dekrecie po wizytacji z roku 1741 r. wspomina się, że „Wielkie ściany popękane (…), staraniem murarzy zniszczenia pęknięć ścian naprawiono (…)". Prace remontowe zostały w większości zakończone w 1744 r., ale kościół nadal miał wiele mankamentów. W dekrecie bpa Sierakowskiego czytamy: „W kościele ani posadzki, ani podłogi, ani sklepienia, ani podsiębitki nie ma. Ściany porysowane bardzo kiedyś były. Sklepienie kiedyś było ale się zapadło. Kościół potrzebuje wielkiej reparacji”. W żadnym z wymienionych dokumentów nie wspomina się o polichromii więc jej pewnie nie było.
Najprawdopodobniej większe prace remontowe wykonano w roku 1863, kiedy to dokonano poważniejszego remontu ołtarza głównego. Świadczy o tym napis "Królowo Korony Polskiej módl się za nami" i poniżej data 1863, we wnęce gdzie znajduje się obraz. Z pewnością przed remontem ołtarza najpierw kościół pomalowano, ale nie ma na ten temat żadnych informacji. [Poniżej zdjęcie z warstwami polichromii i tynku].
Pierwszą polichromię, gdzieś w końcu XIX w. wykonał Walerian Kryciński uczeń Jana Matejki, spokrewniony z właścicielami Krzywczy Joczami. Niestety nic więcej o niej nie wiadomo. Pozostał po tym wydarzeniu tylko obraz Świętej Rodziny w ołtarzu głównym.
Następna informacją o polichromii w kościele jest taka „Sklepienie beczkowate z desek z polichromią z 1927 malowaną pod kierunkiem artysty malarza Mariana Strońskiego z Przemyśla. Na malowanie kościoła parafianka Katarzyna Beniacka - zamieszkała w Ameryce - ofiarowała kościołowi w Krzywczy grunt o powierzchni 400 sążni”.
Nie wiemy dokładnie, jak ta polichromia malowana pod kierunkiem Mariana Strońskiego wyglądała [Obok zdjęcie fragmentu polichromii M.Strońskiego]. Na podstawie zachowanych zdjęć można ustalić , że kościół był pomalowany w całości w odcieniach białych. Nad prezbiterium na kantach beczkowego sklepienia były kwiaty w dwóch rzędach w odległości ok. 15 cm od siebie, być może róże. Wypełnienie sklepienia: na jasnym tle powtarzający się ornament geometryczny, być może z szablonu. Nie jest wiadome, jak wyglądała dalsza część polichromii na sklepieniu. Być może na ok. 0,5 m pasie na sklepieniu na wysokości kazalnicy były symbole czterech ewangelistów: człowieka, lwa, wołu i orła, ale to jest informacja bardzo niepewna.
Okna za prezbiterium zamurowane. Na oknie z lewej strony figura Matki Bożej. Na ściankach wewnętrznych okna malowidła o różnej formie – półksiężyce, koła. Rysunki widoczne w trzech skupionych grupach łączonych delikatnymi liniami.
Nad kazalnicą trzy półmetrowe pola sięgające od końca kazalnicy do sufitu, Na dwóch bocznych polach motywy roślinne być może róże, takie same jak na sklepieniu. W środkowym pasie 8 pasków biegnących pionowo od sufitu w dół. Na środku wkomponowany rysunek chyba serce.
W pierwszym oknie na wewnętrznej ścianie w nawie głównej inne malowidło od dołu prostokąt z jakąś strukturą malarską, nad nim okrąg z malowidłem.
Tyle na podstawie zachowanych zdjęć widomo o polichromii wykonanej pod kierunkiem Mariana Strońskiego.
Następna polichromia powstała około roku 1960. Wykonali ja artyści o nieustalonych personaliach z Sanoka lub okolic. Kolor ścian w kościele utrzymany w kolorach beżu i brązu. W prezbiterium sklepieni koloru jasno niebieskiego z gwiazdkami. Po lewej i prawej stronie prezbiterium krzyż koloru seledynowego z monogramem IHS tuż poniżej sklepienia. Beczkowate sklepienie na pozostałej części sufitu koloru jasno niebieskiego. Na dwóch zewnętrznych pasach na sklepieniu motywy roślinne ujęte w formę geometryczna. [Na zdjęciu obok fragment polichromii z pasów na suficie]. Na wysokości kazalnicy były namalowane symbole czterech ewangelistów: człowieka, lwa, wołu i orła.
Na wewnętrznych ścianach okna motywy geometryczne. Ściany boczne wydzielono podłużne pasy w kolorach kości słoniowej, marmurku i beżu.
Polichromia ta w była poddana konserwacji około 1980 r. przez malarza p. Kozioła z Jarosławia. W warstwie malunkowej nie dokonano żadnych zmian, natomiast dodano zmieniono barwę niektórych pasów na ścianach świątyni. Poniżej zdjęcie wyglądu polichromii z roku ok 1980.
W 1998 r. z okazji jubileuszu 600 lecia parafii wykonano nową polichromie w kolorach zieleni, seledynu i kości słoniowej. Zastosowanie systemu grzewczego z nawiewem powietrza z kotłowi węglowej oraz brak wentylacji spowodowały, że cała polichromia jest bardzo mocno zabrudzona osadem kurzu i sadzy. Poniżej fragmenty obecnie jeszcze istniejącej polichromii.
Właśnie rozpoznają się prace przy kolejnej polichromii, którą wykona firma AURUM APIS Sp. z o.o. z Nienadówki reprezentowaną przez Prezesa Zarządu Jakuba Filipa Olszyńskiego za kwotę 895 997,19 zł. Parafia na ten cel otrzymała dotację w kwocie 895 997,19 zł uzyskanej przez Gminę Krzywcza ze środków Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 w ramach Rządowego Programu Odbudowy Zabytków.
Do 15 grudnia 2025 r. zobaczymy kolejną polichromię krzywieckiego kościoła oby była bardziej odporna na ząb czasu niż ta ostatnia z roku 1998.
Piotr Haszczyn [Listopad 2024]
Zapraszamy na blog - http://krzywcza.blogspot.com/
HistRolki
- Szczegóły
HistRolka to nowy rodzaj popularyzacji przeze mnie historii Gminy Krzywcza skierowany przede wszystkim do młodego pokolenia. Krótkie minutowe filmiki z najważniejszymi informacjami dotyczącymi: obiektów historycznych oraz miejsc godnych zwiedzenia, które znajdują się na terenie naszej Gminy.
Krótka historia o miejscu i okolicznościach śmierci por. Antoniego Makowskiego 13 IX 1939 podczas bitwy krzywieckiej. Kliknij w link poniżej
https://www.youtube.com/watch?v=gra3VIP2-pY
Filmik o historii Cmentarza Cholerycznego w Krzywczy. Kliknij w link poniżej
https://www.youtube.com/watch?v=roJXtgt56g8
Filmik o historii starego cmentarza w Babicach. Kliknij w link poniżej
https://www.youtube.com/watch?v=RV8fICnPUWo
Filmik o historii krzywieckiego Kościoła. Kliknij w link poniżej
https://www.youtube.com/watch?v=W3K8xwqOoMI
{youtube}W3K8xwqOoMI{/youtube}
Filmik o historii krzywieckiego Kirkutu. Kliknij w link poniżej
https://www.youtube.com/watch?v=hZfrbisQr68
{youtube}hZfrbisQr68{/youtube}
Filmik o historii Cerkwi w Krzywczy. Kliknij w link poniżej
https://www.youtube.com/watch?v=Y7B2cKZNoa8
{youtube}Y7B2cKZNoa8{/youtube}
Film o historii krzywieckiej mogile - kurhanie. Kliknij w link poniżej
https://www.youtube.com/watch?v=tKuIB3scfdA
{youtube}tKuIB3scfdA{/youtube}
Filmik o historii Kościoła Św. Trójcy w Babicach. Kliknij w link poniżej
https://www.youtube.com/watch?v=rnmiAhQsZwY
{youtube}rnmiAhQsZwY{/youtube}
Filmik o historii babickiej cerkwi. Kliknij w link poniżej
https://www.youtube.com/watch?v=g3NC9B4N5ms
{youtube}g3NC9B4N5ms{/youtube}
Filmik o Rezerwacie Brzozy Czarnej na Reczpolu. Kliknij w link poniżej
https://www.youtube.com/watch?v=9pPPxZlkhGA
{youtube}9pPPxZlkhGA{/youtube}
Filmik o historii Reczpolskiego Wapiennika. Kliknij w link poniżej
https://www.youtube.com/watch?v=KAAaUOZAebw
{youtube}KAAaUOZAebw{/youtube}
Rabin Dawid Uhri
- Szczegóły
Dawid Uhri [Na zdjęciu obok z żoną Mindlą], był związany rodzinnie z dynastią krzywieckich rabinów Gallerów. Był synem córki Moshe Elieziera Gallera - Nechty Circu [Tzirel] i Pinkasa Arji Uhriego oraz wnukiem rabina Abrahama Gallera.
Dawid Uhri urodził się w Krzywczy [bardziej prawdopodobne, że w Dynowie], chociaż w księdze meldunkowej jest wpis - urodzony w Krzywczy 4 XII 1876 r. Ożenił się w roku 1902 z Mindlą Galler urodzoną 25 V 1878 r. w Przemyślu, która była córką znanego przemyskiego architekta Zygmunta Gallera.
Niewiele wiemy o jego młodości, ale na pewno kształcił się na rabina i w latach swojej młodości działał i nauczał w Przemyślu. Był między innymi wychowawcą następujących rabinów: dr. Szmuela Hirschfelda, późniejszego rabina Białej Galicji oraz rabina Eliezer Mieses, syna rabina Jehoszui Meisela, późniejszego rabina Sambora. Był wychowawcą znanego mówcy dr Herzla Landaua, który po II wojnie świtowej zamieszkał w Tel Awiwie.
Była autorem kilku książek: Wajkojnein Dawid wydanej w Przemyślu w 1896 r., Głos mojego ukochanego [Kojl DoJdi] wydaną w Krzywczy oraz David Ubolewa [i] Wieża Dawida, jak również komentarzy do: Kto Otwiera Bramy, Bramy światła, Dobre uczynki, [i] Od Bramy Syjonu.
Rabin Uhri miał córkę Goldę, która po wyjściu za mąż mieszkała w Niebylcu pod Rzeszowem. Młodsza córka Berta, po zamążpójściu z rodziną zamieszkała w Wojniłowie powiat Kalusz, województwo Stanisławowskie. Po ataku Niemiec na Rosję z całej rodziny przeżyła tylko jego wnuczka Jochevet, która po wojnie zamieszkała w Izraelu. Miał również syna Mozesa Lejzora urodzonego w 1903 r. Syn ożenił się z Esterą Jeutą Majer z Jawornika Polskiego i dochowali się trójki dzieci: Lejba, Pinkasa i Chaję. Syn był rzeźnikiem rytualnym oraz w zachowanym do dziś domu prowadził sklep bławatny. Dom ten został zakupiony przez gminę żydowską w początkach XX w. i był nazywany Rabinówką.
Rabinem w Krzywczy został w roku 1912. Funkcję przejął po Benjaminie Gallerze. 5 stycznia 1912 r. ukazała się depesza gratulacyjna w gazecie Machiske Hadas [Posiadacze religijni], napisana przez rabina Dawida Uriego w momencie objęcia przez niego rabinatu w Krzywczy. Oto jej treść:
Z całego serca i duszy pragnę wyrazić wdzięczność i silną przyjaźń wszystkim, którzy uczestniczyli w mojej radości i błogosławieństwach z okazji nominacji na rabina Avdaka (ojca świętego dworu) Kriftch, i błogosławię ich w imię Boga.
Wasz przyjaciel, z szacunkiem David Uhri Avdak (Ojciec Świętego Dworu) Kriftch nad rzeką „San”.
W Krzywczy rozwijał społeczność żydowską na płaszczyznach duchowych i organizacyjnych. W 1935 r. założył w Krzywczy Bejtar [Brith trumpeldor – związek Trumpeldora] – organizację skatowa założoną w Przemyślu 30 XII 1930 przez Lipę Gallera i Abraham Schachtera. W Krzywczy działa również Dror organizacja młodzieżowa, która zajmowała się organizowaniem szkoleń dla przyszłych osadników w Palestynie. Dzięki temu jeszcze przed 1939 r. do Palestyny wyjechali Majer Wolfman z Ruszelczyc i Naftali Rosner z Krzywczy.
Podczas wojny Dawid Uhri z rodziną prawdopodobnie został uwięziony w getcie w Przemyślu i zginął w 1942 r. w Bełżcu. Ten sam los podzieliła jego żona i syn. Wydaje się, że ich losy podzielili pozostali członkowie rodziny ostatniego krzywieckiego Rabina.
W 2022 r. na ścianie Rabinówki [Obecnie budynek Apteki], w której mieszkał powstał mural z jego podobizną oraz dwóch innych duchownych: księdza katolickiego Władysława Soleckiego i greckokatolickiego Iwana Kalimona.
Piotr Haszczyn [luty 2024]
Zapraszamy na blog - http://krzywcza.blogspot.com/
Jeśli doceniasz moją pracę:
Wydarzenia roku 2024
- Szczegóły
4 IX 2024 r. w rzeszowskim Hotelu Prezydenckim odbyła się uroczysta gala statuetka i dyplomów dla zwycięzców w wojewódzkim konkursie Osobowość Rok 2023. Miło mi poinformować, że głosami czytelników Nowin otrzymałem tę nagrodę. Za docenienie mojej 30 letniej pracy w propagowanie historii i Trzech Krzywieckich Kultur serdecznie dziękuję. Dziękuję również za miłą pogawędkę z p. redaktor Urszulą naszą krajanką ze Średniej.
5 VIII 2024 r. byłem gościem audycji na żywo w Radio 357 z opowieścią o trzech krzywieckich kulturach. Audycja emitowana ze studia w Rzeszowie była dostępna zarówno z Polski, jak i zza granicy. To kolejny mój wkład w promocję Krzywczy w przestrzeni ogólnopolskiej. Dziękuję również Grażyna Bochenek, autorce cyklu audycji pt. Plac na rozdrożu za zaproszenie.
Audycja jest dostępna do odsłuchu jako podcast, po rejestracji i dokonanie darowizny na rzecz radia [Zastania patronem]: https://radio357.pl/podcasty/audycje/plac-na-rozdrozu/
2 lipca 2024 to Yortiat czyli rocznica śmierci rabina Davida Shiffa, który spoczywa w krzywieckim ohelu. Chasydzi wierzą, że cadyk w rocznicę swojej śmierci zstępuje z nieba i zabiera do Boga ich prośby o zdrowie, pomyślność dla dzieci lub sukcesy w pracy. Zapraszam do odwiedzenia krzywieckiego cmentarza żydowskiego w tym dniu w godzinach od 15 do 18. Będzie możliwość zwiedzenia cmentarza i niedawno odbudowanego ohelu. Było trzy osoby.
Po raz drugi jestem nominowany do tytułu Osobowości roku. Dziękuję za uznanie. https://nowiny24.pl/osobowosc-roku-2023/pl/2005025/pg/42553
Przed Urzędem Gminy w Krzywczy została zamontowana ławeczka Jana Zachariasiewicza. Przedsięwzięcie zrealizowano ramach programu „Moja Mała Ojczyzna”, a grantobiorcą była Ochotnicza Straż Pożarna w Krzywczy, zaś koordynatorami projektu: Agata Wiśniowska i Robert Sobol. Na ławeczce można odsłuchać życiorys pisarza mojego autorstwa oraz wiersze Zachariasiewicza w wykonaniu uczniów Szkół Podstawowych z Gminy Krzywcza również dzięki mojej żmudnej pracy w zebranie wierszy poety i wydanie ich w formie e-booku. Ławeczka ma panel fotowoltaiczny dzięki czemu jest w nocy podświetlona i można naładować telefon. Obok są również stojaki na rowery. Nowoczesna ławeczka kontrastuje z pamiątkowym kamieniem z tabliczką z tworzywa sztucznego upamiętniającą postać Jana Zachariasiewicza. W czerwcu 2024 r. prawdopodobnie odbyło się też oficjalne otwarcie, ale pewności nie mam.
12 maja 2024 r. wraz z grupą podkarpacką Sieci forum Dialogu odwiedziłem z Dębicę, której żydowskie dziedzictwo oraz miejsca pamięci – w tym cmentarz oraz mogiłę w Lesie Wolica – przedstawił Ireneusz Socha.
27 kwietnia 2024 organizowałem spacer historyczny po Krzywczy i okolicy członków Forum Dialogu grupa podkarpacka. Dziękuję za wspólna kąpiel w przeszłości w wiosennych okolicznościach przyrody.
1 kwietnia 2024 r. odwiedziło Krzywczę dwie grupy Chasydów z USA, by modlić się w odbudowanym ohelu [kaplicy cmentarnej] przy grobach rabinów Dawida Schiffa i Abrahama Gallera. Byli to potomkowie rabina Schiffa, którzy w dużej części sfinansowali odbudowę ohelu: rodzina Fried i Wieder. Oprócz modlitwy goście zapalili znicze i złożyli przy grobach cadyków kartki zwane kwitełami z prośbami o zdrowie, pomyślność dla dzieci lub sukcesy w pracy.
W marcu na ścianie krzywieckiego ohelu [cmentarz żydowski], zamontowano pamiątkową tablicę w języku hebrajskim. Tłumaczenie na język polski.
Ohel świętego Rabina
Rabin David z Krzywczy
Czy jego błogosławiona pamięć będzie nas chronić?
Budowa [Fundator] Chaima Arye
Nazwany na cześć wnuka
R'Chaim Arye Weider Błogosławionej Pamięci
Syn rabina Nyíregyházy (Węgry) Błogosławionej Pamięci
25 stycznia 2024 r. na odnowionym cmentarzu żydowskim w Krzywczy przy tablicy upamiętniającej masowe mordy Niemców na Żydach odbyło się spotkanie z okazji Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu. W uroczystości wzięła udział młodzież z ZS w Krzywczy im. 11 Karpackiej Dywizji Piechoty pod opieką nauczycieli i pani dyrektor Elżbiety Urban oraz nielicznie mieszkańcy. Krótko przywołałem historię mordów na Żydach podczas II wojny światowej oraz odczytałem listę osób, która wtedy poniosła śmierć. Następnie uczniowie położyli kamyki pamięci na obelisku i macewach na całym cmentarzu. Młodzież wysłuchała również historię cmentarza oraz etapy jego rewitalizacji. Bardzo dziękuję pani dyrektor i nauczycielom za zaangażowanie w upamiętnienie tej rocznicy, a młodzieży za godny w niej udział.
Wydarzenia roku 2024
- Szczegóły
a
Rodzina Makowskich
- Szczegóły
Rodzina Makowskich pochodziła z Ostrogu Wołyńskiego. Niewiele wiadomo o ich życiu. Z dostępnych informacji wiadomo, że małżeństwo Adolf i Klementyna posiało następujące potomstwo: Antoniego [ur. 18 VIII 1907 r.], Edwarda [ur. 26 X 1910], Stanisławę [ur. 11 XI 1912 r.] i Ludwika [ur. 18 I 1921r.].
Antoni i Edward wybrali karierę wojskową i w tym kierunku się wykształcili. Antoni również był dobrym jeźdźcem, podczas zawodów hipicznych otrzymał od marszałka Piłsudskiego za zajęcie I miejsca szablę i siodło.
Karierę wojskową związali z 11 Karpacką Dywizją Piechoty, która stacjonowała w Stanisławowie. Antoni podczas wojny służył w randze porucznika w 48 pułku piechoty jako dowódca plutonu artylerii. Edward kapitan [w innych źródłach porucznik], był dowódcą 11 pułku artylerii lekkiej. Obaj bracia brali udział w kampanii wrześniowej z 11 Karpacką Dywizją Piechoty pod dowództwem Bronisława Prugara Ketlinga.
13 września 1939 r. obaj odznaczyli się w Bitwie Krzywieckiej za co Prugar przedstawił ich do odznaczenia Krzyżem Wojennym „Virtutii Militari” i „Walecznych” [Prawdopodobnie tych odznaczeń nigdy nie otrzymali]. Antoni punkt obserwacyjny miał w pierwszej linii frontu, mimo silnego ostrzeliwania punktu przez artylerię nieprzyjaciela trwał i prowadzi ogień bardzo skutecznie, wreszcie jeden z pocisków trafia w sam punkt obserwacyjny, zabijając na miejscu por. Makowskiego i cała obsadę posterunku. Pochowany na cmentarzu w Krzywczy wraz z 22 innymi żołnierzami poległymi podczas tej bitwy.
Edward podczas krzywieckiej bitwy na stanowisku obserwacyjnym zauważa posuwającą się piechotę nieprzyjaciela pod Krzywczą i otwiera morderczy ogień szrapnelami zadając ogromne straty Niemcom. W dniu 19 IX 39 r. między Brzuchowicami, a Hołoskiem celnym ogniem artylerii powstrzymuje natarcie niemieckich czołgów. Jednak po kampanii wrześniowej nie przebił się na zachód. Po wkroczeniu Sowietów w październiku dostał się do niewoli. Wieziony w Kołomyi, a następnie w Starobielsku, gdzie został zamordowany w kwietniu 1940 . Pochowany w Charkowie. We wrześniu 1939 r. pozostawił młodą żonę Olgę z Kruszelnickich [1915-1998], w ciąży. Po śmierci męża Olga, nauczycielka że Stanisławowa, nigdy nie wyszła ponownie za mąż, ani z nikim się nie związała. Ich syn Zbigniew urodził się w 1940. Został sędzią we Wrocławiu, niestety zginął bezpotomnie w wypadku samochodowym w roku 1978.
Ludwik Makowski, jako 18 letni chłopiec powołany jako junak na ćwiczenia do Sieradza, został wcielony do jednej z formacji wojskowej i zaginął we wrześniu 1939.
Stanisława Makowska wszyła za mąż za Krynickiego. Tak rodzinę wspomina p. Małgorzata Adamczyk: „Rodzina z tradycjami wojskowymi. Mieszkali w Ostrogu, dom piękny, zadbany, posiadali służbę. Moja babcia Stasia pięknie haftowała i wyszywała. Wysoka kultura osobista, mieszkałam z dziadkami do 12 roku życia-nigdy nie słyszałam brzydkiego słowa ani nigdy nie byłam świadkiem żadnej kłótni czy głośniejszej wymiany zdań. Do śmierci dziadków zdjęcie babci brata Edwarda w mundurze, pomimo sytuacji w Polsce, wisiało na ścianie. Nigdy też nie ukrywano jego okoliczności śmierci".
Po wojnie rodzina Makowskich osiedliła się w Świebodzinie. A ich dom w Ostrogu został splądrowany i spalony przez bandy UPA.
Niech te powyższe strofy będą świadectwem wielkiego poświęcenia dla naszego kraju rodziny Makowskich, którzy przelali swą krew za wolność Polski i naszej małej ojczyzny Krzywczy, a patriotyzm mieli wypalony drukowanymi literami na sercu.
Za przekazane zdjęcia i materiały składam serdeczne podziękowanie Pani Małgorzacie Adamczyk
Piotr Haszczyn [styczeń 2024]
Zapraszamy na blog - http://krzywcza.blogspot.com/
Rodzina Makowskich
- Szczegóły
Rodzina Makowskich pochodziła z Ostrogu Wołyńskiego. Niewiele wiadomo o ich życiu. Z dostępnych informacji wiadomo, że małżeństwo Adolf i Klementyna posiało następujące potomstwo: Antoniego [ur. 18 VIII 1907 r.], Edwarda [ur. 26 X 1910], Ludwika [ur. 18 I 1921r.] i Stanisławę [ur. 11 XI1912 r.].
Antoni i Edward wybrali karierę wojskową i w tym kierunku się wykształcili. Antoni również był dobrym jeźdźcem, podczas zawodów hipicznych otrzymał od marszałka Piłsudskiego za zajęcie I miejsca szablę i siodło.
Karierę wojskową związali z 11 Karpacką Dywizją Piechoty, która stacjonowała w Stanisławowie. Antoni podczas wojny służył w randze porucznika w 48 pułku piechoty jako dowódca plutonu artylerii. Edward porucznik, był dowódcą 11 pułku artylerii lekkiej. Obaj bracia brali udział w kampanii wrześniowej z 11 Karpacką Dywizją Piechoty pod dowództwem Bronisława Prugara Ketlinga.
13 września 1939 r. obaj odznaczyli się w Bitwie Krzywieckiej za co Prugar przedstawił ich do odznaczenia Krzyżem Wojennym „Virtutii Militari” i „Walecznych” [Prawdopodobnie tych odznaczeń nigdy nie otrzymali]. Antoni punkt obserwacyjny miał w pierwszej linii frontu, mimo silnego ostrzeliwania punktu przez artylerię nieprzyjaciela trwał i prowadzi ogień bardzo skutecznie, wreszcie jeden z pocisków trafia w sam punkt obserwacyjny, zabijając na miejscu por. Makowskiego i cała obsadę posterunku. Pochowany na cmentarzu w Krzywczy wraz z 22 innymi żołnierzami poległymi podczas tej bitwy.
Edward podczas krzywieckiej bitwy na stanowisku obserwacyjnym zauważa posuwającą się piechotę nieprzyjaciela pod Krzywczą i otwiera morderczy ogień szrapnelami zadając ogromne straty Niemcom. W dniu 19 IX 39 r. między Brzuchowicami, a Hołoskiem celnym ogniem artylerii powstrzymuje natarcie niemieckich czołgów. Jednak po kampanii wrześniowej nie przebił się na zachód. Po wkroczeniu Sowietów w październiku dostał się do niewoli. Wieziony w Kołomyi, a następnie w Starobielsku, gdzie został zamordowany w kwietniu 1940 . Pochowany w Charkowie. We wrześniu 1939 r. pozostawił młodą żonę Olgę z Kruszelnickich [1915-1998], w ciąży. Po śmierci męża Olga, nauczycielka że Stanisławowa, nigdy nie wyszła ponownie za mąż, ani z nikim się nie związała. Ich syn Zbigniew urodził się w 1940. Został sędzią we Wrocławiu, niestety zginął bezpotomnie w wypadku samochodowym w roku 1978.
Ludwik Makowski, jako 18 letni chłopiec powołany jako junak na ćwiczenia do Sieradza, został wcielony do jednej z formacji wojskowej i zaginął we wrześniu 1939.
Stanisława Makowska wszyła za mąż za Krynickiego. Tak rodzinę wspomina p. Małgorzata Adamczyk: „Rodzina z tradycjami wojskowymi. Mieszkali w Ostrogu, dom piękny, zadbany, posiadali służbę. Moja babcia Stasia pięknie haftowała i wyszywała. Wysoka kultura osobista, mieszkałam z dziadkami do 12 roku życia-nigdy nie słyszałam brzydkiego słowa ani nigdy nie byłam świadkiem żadnej kłótni czy głośniejszej wymiany zdań".
Niech te powyższe strofy będą świadectwem wielkiego poświęcenia dla naszego kraju rodziny Makowskich, którzy przelali swą krew za wolność Polski i naszej małej ojczyzny Krzywczy.
Za przekazane zdjęcia i materiały składam serdeczne podziękowanie Pani Małgorzacie Adamczyk
Piotr Haszczyn [styczeń 2024]
Moje krzywieckie wigilie
- Szczegóły
Wigilia, dzień wyjątkowy. Ale płynący czas ciągle robi wyrwy w tradycji, zwyczajach, świętowaniu. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat zmieniły się te święta bardzo. Sięgam do swojej pamięci by wydobyć z niej to wszystko czego już dziś nie ma.
Dzień wigilijny rozpoczynał się od winszowania, chodzili po domach połaźniki, przede wszystkim chłopcy, młodzieńcy- dziewczętom nie wolno było. Każda gospodyni chciała w ten dzień rozpocząć od spotkania z mężczyzną, który jej złożył świąteczne życzenia. Tu od wieków były tradycyjne wierszyki z zakończeniem: „żeby Państwo te świta jak najlepiej uprowadzili, a drugich jeszcze lepszych doczekali”. Spotkanie z mężczyzną z rana miało zapewnić domostwu dostatek i zdrowie na cały następny rok. Taki wierszowników było dużo, dziś w niektórych miejscowościach jest podtrzymywany ten zwyczaj, ale w większości zanika.
Drugim elementem wigilii były przygotowania do świąt, zarówno domu jak i gospodarstwa. Trzeba było sieczkarnią narznąć sieczki na czas świąt, znieść buraki do stajni, nagotować ziemniaków, nanieść wody do pojenia. Narąbać drzewa. Tak, żeby w święta już wykonywać czynności tylko niezbędne w gospodarstwie. Te czynności wykonywali przede wszystkim mężczyźni.
Także przygotowanie kuti to był długotrwały proces. Odpowiedni gatunek pszenicy trzeba było pozbawić wierzchniej osłonki [łupki]. Robiło się to w stępce – w wydrążanym w drewnie podłużnym naczyniu do robienia kasz. Taką stępkę posiadał sąsiad. Zmoczoną pszenicę umieszczało się w wewnątrz i ubijało bijakiem kilkadziesiąt minut aż do usunięcia osłonek.
W dzień wigilijny ubierało się choinkę nie wcześniej. Pamiętam to pierwsze choinki ubrane przez mamę z orzechami zawiniętymi w złotko, jabłka, kostki cukru zawinięta w kolorowe papierki, łańcuchy z kolorowych bibuł i słomki, bombki oraz małe świeczki, które zapalało się na wigilię i po godzinie się wypalały. Trzeba było uważać, żeby choinka się nie zapaliła. Raz się zapaliła. Później były już światełka elektryczne imitujące świeczki.
Przygotowaniem jedzenia na wieczerze wigilijną i święta zajmowały się kobiety. Tu nadmienię, że większość produktów była z gospodarstwa. Nie wiele rzeczy się kupowało więc potrawy były z tego co zebrało się z pól i wyprodukowało w gospodarstwie. Przeważnie przed świętami było świniobicie. Własna szynka, kiełbasy inne wyroby. Nieraz robiło się to na spółkę z sąsiadem.
Wieczorem rodzina zbierał się przy wigilijnym stole. Biały obrus, zawsze dodatkowe miejsce. Każdy domownik posiadał swoją zapaloną świecę. Gdy paliła się długi jasny płomieniem wróżyło to dostatni rok, bez chorób, gdy nikły wróżba kłopotów ze zdrowiem, a nawet śmierć. W kątach były snopki ze zbożem. Przy omłotach odkładało się najpiękniejsze snopki na wigilię. W rogach stołu sypało się ziarna z czterech zbóż, żeby był uradzaj w następnym roku. Pod obrusem siano.
Wigilie rozpoczynał gospodarz domu – ojciec wnosząc przygotowany snopek siana. Mówił starodawny wiersz z życzeniami:
Dziś dzień tryumfu Pańskiego
Dziś Anieli grają
Gloria, Gloria po całym świecie rozgłaszają
Stary Józef się raduje
Bierze dziecko na ręce piastuje
Niech Ta dziecina w ten dom przybywa
W ten moment, co godzina
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, domownicy odpowiadali: Na wieki wieków Amen.
Po tym kładł sianko pod stołem, zapalano świece. Ojciec rodziny był głównym celebransem wieczerzy wigilijnej brał opłatek w ręce i w krótkich słowach dziękował Bogu za miniony rok oraz dzielił się z każdym opłatkiem nie składając już życzeń. Każdy z uszanowaniem całował przy tym ojca w rękę, także żona. Inni członkowie rodziny już nie składali sobie życzeń, ten zwyczaj zaczął być powszechny pod koniec XX w. Zasiadano do kolacji, rozpoczynano ząbkiem czosnku z solą i chlebem smarowanym masłem. Niektórzy spożywali czosnek w łupinie - miało to zapewnić zdrowie na następny rok. Po tym w kolejności była ryba. W początkach lat 70 tych nie było to powszechne, gdyż karpia nie za bardzo można było kupić inne ryby również. Pamiętam małe klenie marynowane, które tato przynosił z Przedchołowiec.
Te dwa dania nie zaliczano do potraw i dopiero po ich spożyciu było odmawiane modlitwy: Ojcze nasz Zdrowaś Maryjo, jeszcze w latach 70 tych nie modlono się za zmarłych, nie była czytana Ewangelia o Narodzeniu Chrystusa. Po modlitwie podawano Kwasówkę, z chlebem lub struclą [dzisiejsza chałka posypana makiem] lub słodką bułką drożdżową pieczoną oczywiście w piecu. Gdy sięgam pamięcią do pierwszych swoich wigilii to nie pamiętam, by był barszcz z uszkami, który trafił na stałe na nasz rodzinny stół w latach 80 tych XX w. Po tym były pierogi z ziemniaków i serem białym oraz z farszem z kapusty białej, serem biały, cebula, sola, pieprzem, postne gołąbki z ryżem i sosem grzybowym, nieraz ziemniaki z sosem grzybowym i kogutki – małe kluski posypane makiem. Na koniec kutia i kompot z suszonych owoców. Na zakończenie głowa rodziny lub inny jej członek rodziny intonowali kolędę Wśród Nocnej Ciszy i kolędowano. Niedługo bo trzeba było iść nakarmić zwierzęta przy tej okazji dzielono się opłatkiem np. z krową, koniem czy innymi domowymi zwierzętami. W dawniejszych czasach do tego obrzędu były wypiekane specjalne kolorowe opłatki. Gdy zwierzę spożyło opłatek cieszono się, że będzie się dobrze chowała, gdy nie, przyjmowano to z zawodem.
Pod talerz z potrawami podkładało się opłatek, gdy się przylepił oznaczało to urodzaj składników z których była potrawa. Jeszcze pod koniec XX w. w niektórych miejscowościach praktykowano jedzenie z jednej dużej miski, ale powszechne już było jedzenie z talerzy. Na św. Szczepana z sianka, które było pod stołem uwijało się powrósło i owijano drzewa owocowe, aby dobrze rodziły.
Każda rodzina zapewne świętowała w nieco inny sposób, gdyż nieraz były to różne tradycje łączone z różnych miejscowości oraz regionów. W opisanym przeze mnie krzywieckich obrzędach i przygotowaniach wigilijnych przewijają się różne zwyczaje: Kwasówka [nazywana również kwasem] z tradycji Ruskiej, chałka i świece z tradycji żydowskiej.
Piotr Haszczyn [grudzień 2023]
Zapraszamy na blog - http://krzywcza.blogspot.com/
Rabin Beniamin zev Galler
- Szczegóły
GALLER BENIAMIN (1859 – 1929), syn rabina Dawida Gallera, a ojciec Lipy Gallera — urodził się w Niżankowicach w roku 1859, a zmarł w Bóbrce w roku 1929. Naukę przedmiotów judaistycznych i talmudu pobierał u słynnego rabina lwowskiego Izaka Schmelkesa. Do grona uczniów wybitnego rabina należeli prócz niego —późniejszy rabin przemyski Gedale Schmelkes, rabin rzeszowski Natan Lewin i inni. Z rabinami Schmelkesem i Lewinem łączyła go dozgonna przyjaźń.
Mając lat 18 ożenił się z Mindl córką bogatego kupca Osera Blasera z Gródka Jagiellońskiego. Jego żona miała czterech braci w domu jej rodziców: Simcha, Mardocheusza, Józefa i Menachema. Z nią miał 13 dzieci. Dzieci w kolejności urodzenia: córka Bracha, córka Sarah, syn Jakub, córka Leah, syn Lipa, syn Izrael córka Bracha syn Moshe, syn Malka syn David Abraham, syn Motik [Mordechaj], syn Aaron, syn Yhushelah [zmarł przy porodzie].
Mindli leczyła się na zapalenie kamieni żółciowych w szpitalu w Przemyślu, zmarła tam w 1910 r., i została pochowana na cmentarzu żydowskim w Przemyślu.
Benjamin Zev Galler, był tęgiej budowy, w porównaniu do jego żony. Miał oczy bardziej zielony niż niebieski - czasem zielone, czasem niebieskie. Miał długą brodę z wycięciem na środku. Jako rabin zawsze nosił długie szaty z jedwabiu, opasane pasem. Aksamitny kapelusz, białe pończochy, wysokie do kolan buty. Gdy wychodził na zewnątrz domu nosił długi czarny płaszcz, który nazwano "Rzhvolki". W zimie nosił na wyjście z domu futra lisa oraz szeroki kołnierz ze skór lisa. W Szabat wkładał na głowie "shtreimel" [futrzana czapka zwaną lisiurką] z 14 ogonów sobola.
Jego teść Oser Blaser był poważnym kupcem właściciel młynów i przemysłowiec. Był wielkim filantropem i niezwykle szlachetnym i uczynnym człowiekiem. Przez 20 lat był wspólnikiem teścia i razem z nim był dzierżawcą młyna parowego ks. Zamojskiego w Gródku Jagiellońskim. Przez cały ten okres nie zaniedbywał jednakowoż umiłowanego studium talmudycznego i mimo silnie absorbującej go pracy zawodowej, pracował naukowo, tworząc w tym czasie szereg rozpraw talmudycznych. Był jednym z założycieli Jesziwy i razem z rabinem Klügerem należał do wykładowców głównych przedmiotów nauki.
W Gródku Jagiellońskim rozwinął też żywą działalność społeczną. Był długoletnim radnym miejskim oraz wchodził w skład prezydium Żydowskiej Gminy Wyznaniowej. Zdziałał też wiele na polu filantropii, wspierając wydatnie wszystkie placówki humanitarne.
W roku 1898 zgodnie z poleceniem ojca objął, dwa dni przed Jego śmiercią, stanowisko rabina w Krzywczy i pełnił ten urząd do roku 1911, w którym to czasie został wybrany rabinem w Bóbrce — pozostając już na tymże stanowisku aż do śmierci. Tak te wydarzenia wspomina Mordechaj Galler jego syn: (…) mój ojciec nie chciał zostać rabinem w Krzywczy, ale przyszedł wielki Rabin Hirsh Melech z Bluzov [Brzozowa] i nakazał mu kontynuować dynastię sięgającą dziesięć pokoleń. Mój ojciec nie był silny i uległ rabinowi z Bluzov i przyszedł i usiadł sobie na krześle rabinatu, gdzie jego przodkowie siedzieli z tego pokolenia. Mój ojciec został koronowany na rabina Krzywczy obok umierającego ojca, na jego oczach. Następnego dnia zmarł jego ojciec (…).
Należał do gorących zwolenników chasydyzmu, a w szczególności dynastii cadyków dynowskich. Posiadał dużą wiedzę judaistyczną. Należał do stałych współpracowników miesięcznika rabinackiego „Ohel Moed“, poświęconego głównie objaśnianiu wszystkich problemów talmudycznych. Publikowane tamże rozprawy budziły stale żywe zainteresowanie świata rabinicznego. Pozostawił szereg rozpraw i responsów rabinicznych w rękopisie, które niestety zginęły w czasie wielkiej wojny europejskiej.
Również na terenie Bobrki brał żywy udział w pracy społecznej i humanitarnej. Opiekował się też młodym pokoleniem, służąc mu stale radą i pomocą. Do uczniów jego należą m. in. rabin Aron Lewin z Rzeszowa i rabin Dr Jakub Awigdor z Drohobycza. Był sympatykiem żydowskiego ruchu narodowego i gorącym orędownikiem idei stworzenia niepodległego państwa w Palestynie.
Na podstawie: Almanach i leksykon Żydostwa polskiego: P.S. Za wskazanie źródła dziękuję Tadeuszowi Bartoszkowi.
Oraz wspomnienia Mordechaja Gallera
Redakcja Piotr Haszczyn [listopad] 2023]
Zapraszamy na blog - http://krzywcza.blogspot.com/
Potyczka pod Klinem, czyli o walkach na Bukowym Garbie słów kilka
- Szczegóły
Bukowy Garb [Na zdjęciu powyżej] szczyt i wypłaszcznie na granicy Średniej, Woli Węgierskiej i Tuligłów to strategiczne miejsce, o które były częste walki już podczas I wojny światowej. Biegnąca tedy droga płaskowyżem z Przemyśla w stronę Dynowa była bardzo ważny traktem przez kilka wieków. Ślady w postaci Kurhanów pozostawiła tu po sobie ludność Kultury Sznurowej.
Kilkakrotnie słyszałem opowieści mieszkańców Średniej o bitwie z Niemcami, gdzieś w 1944 r. Nikt nie znał szczegółów tego wydarzenia. W pamięci pozostał most z pojazdu niemieckiego służący przez wiele lat jako podpiwniczenie szopy i opowieści o grobach żołnierzy radzieckich.
Całkiem nieoczekiwanie nawiązałem kontakt z panem Jakubem Kubasem z Węgierki, pasjonatem lokalnej historii, który wie bardzo dużo o działaniach wojennych podczas odwrotu wojsk niemieckich w 1944 r. Na temat tych działań wojennych na Bukowym Garbie powstał artykuł, który poniżej prezentujemy. Za jego napisanie i przesłanie bardzo dziękuję [Poniższe fotografie wykonał Jakub Kubas].
Piotr Haszczyn [październik 2023
Rosjanie pojawili się na Bukowym Garbie [Szczyt i wypłaszcznie na granicy Średniej i Woli Węgierskiej], 24 lipca 1944 roku, zajęli leśniczówki na skrzyżowaniu dróg, na tak zwanym "Klinie". Były to oddziały Majora Trygubora. Ominięto niezdobyty jeszcze Przemyśl chcąc zbudować sobie bezpieczne zaplecze w razie konieczności uderzenia na miasto od tyłu.
Przygotowywano się również na następny dzień do operacji "Burza", gdzie wspólnie z oddziałami AK miano zaatakować Niemców .
Rankiem skoro świt następnego dnia, tj. 25 Lipca, Niemcy wysłali konwój wozów opancerzonych na patrol w kierunku Bukowego Garbu. Złożony on był z pojazdów SdKfz 250 [niemiecki lekki półgąsienicowy transporter opancerzony używany w czasie II wojny światowej], i natrafił na Rosjan. Wywiązała się walka, w której jeden z SdKfz został zniszczony, a reszta pojazdów się wycofała się.
Tak wspomina to wydarzenie Pan Stefan Szewc ps. Jakub [żołnierz Armii Krajowej]. W dniu 25 lipca, około godziny 5 nad ranem, gdy pełniłem służbę przy telefonie, zadzwonił leśniczy Kocjan z Woli Węgierskiej meldując, że przed chwilą niedaleko leśniczówki miało miejsce starcie pomiędzy samochodami pancernymi: niemieckim i radzieckim. Jeden z dwóch samochodów niemieckich został trafiony pociskiem z działka przeciw pancernego. Jego załoga uciekła, a drugi samochód niemiecki wycofał się bez podjęcia walki. Pan Kocjan zgłosił jednocześnie, że we wschodniej części wsi są już czołówki wojsk radzieckich [Ziemia Pruchnicka nr.3/2000].
Jeden z niemieckich pojazdów został ostrzelany z armatki przeciwpancernej i zniszczony. Drugi oberwał od radzieckiego pojazdu i wycofał się z walki. Wezwał jednak pomoc lotniczą. Samoloty Junkers Ju 87 D-5 Stukas z 77 eskadry bombowej, przyleciały po niespełna godzinie i zrobiły masakrę oddziałom radzieckim.
Kolejny głos świadka, Pan Zdzisław Czarniecki wspomina niemiecki samolot rozbity w okolicach Pruchnika i łączy ten fakt z niemieckimi samochodami, karetką i wozem łączności, które zostały ostrzelane w Woli Węgierskiej przez sowieckie działa przeciwlotnicze. Jeden z samochodów został trafiony i podpalony. Pan Czarniecki relacjonował, że niemieckie załogi samochodów nadawały przez radio wezwanie o pomoc, w wyniku czego niemieckie bombowce nadlatywały falami co pół godziny. Liczby samolotów, czy liczby fal nalotów nie był w stanie określić [Przemysław Chorążykiewicz pt. Warplanes Over Southeastern Poland Part 1].
Pan Bolesław Łuc, wspominał, że obserwował przez cały dzień działania przy Klinie z sąsiedniej Góry. Według jego relacji i tego co był w stanie widzieć ze swojej pozycji, rankiem, bardzo szybkie niemieckie pojazdy jechały w stronę Klinu, po czym nastąpiła seria wystrzałów i eksplozji. Ponownie zobaczył niemieckie pojazdy, które w liczbie jednego mniej i z większą prędkości wycofywały się z tego miejsca. Chwilę później niebo zaroiło się od niemieckich samolotów, które zrzucały w tamto miejsce "jajka". Naloty trwały do południa [Na zdjęciu obok odłamki pocisków].
Pan Antoni Porczak, który tego dnia pracował na pobliskim polu wraz z rodziną wspominał, że po wczesnoporonnej potyczce niebo zaroiło się od samolotów, które z jazgotem rzuciły się na Klin, strzelając i rzucając bomby. Gdy po południu udali się w tamto miejsce, widzieli wnętrzności i szczątki żołnierzy oraz konie wiszące na drzewach, a także posiekane, jak sito dachy leśniczówek.
Po południu Pan Antoni znowu słyszał samoloty i strzały oraz eksplozje, tym razem Stukasy atakowały partyzantów, którzy zdobyli rano Pruchnik oraz kolejne jednostki radzieckie pod Wolą Maćkowską .
Zza lasu z kierunku Węgierki nadleciał ciemny samolot ciągnący smugę czarnego dymu. Za nim leciał i strzelał srebrny samolot z czerwonymi pasami na ogonie. Ciemny samolot znacznie zwolnił lot, ktoś z niego wyskoczył, po czym zatoczył łuk nad Bukowym Garbem i opadł gdzieś w pobliżu. Tylny strzelec wyskoczył na spadochronie, opadając został zastrzelony przez rosyjskie niedobitki. Spadochron Niemca zaczepił się o drzewo, jego zwłoki zawisły tak długo dopóty się nie rozłożyły i nie spadły pod drzewo, dopiero wtedy go pochowano. Pan Antoni, co tydzień chodził oglądać te zwłoki aż opadły. Niestety nie pamięta już gdzie to było. Pilot pozostał w samolocie i najprawdopodobniej bezpiecznie posadził samolot na polanie w pobliżu Bukowego Garbu. Nie wiadomo, co się z nim stało. Prawie kompletny samolot leżał kilka tygodni na tej polanie aż zabrali go Rosjanie. Nasi partyzanci próbowali zdemontować uzbrojenie bo amunicja leżała w sporej odległości od wraku.
Mustang, który zestrzelił Junkersa był jednym z 12 samolotów 307 dywizjonu myśliwskiego, który wraz z innymi dywizjonami, powracał do Piryatniy na Ukrainie po bombardowaniu niemieckich lotnisk w okolicy Mielca. Amerykanie pojawiali się tutaj w ramach Operacji Frantic. Były to misje wahadłowe podczas których Amerykańskie samoloty bombowe z osłoną, przylatywały z Włoch do baz radzieckich na Ukrainie i na przestrzeni kilku dni, operowały z Ukrainy na cele w Polsce, po czym wracały do Włoch.
Właśnie w Ramach Operacji Frantic III, 25 lipca 1944 roku, wracające już z misji amerykańskie myśliwce zauważyły w oddali wybuchy, wystrzały i nisko latające samoloty .
Jankesi nadal mieli dużo amunicji i zapas paliwa, więc dostali zgodę na sprawdzenie tych terenów. Poleciał 307 dywizjon i zestrzelił 30 Stukasów z 77 eskadry bombowej, która atakowała partyzantów w Pruchniku i okolicy. Zestrzelono co najmniej 2/3 niemieckich maszyn bez strat własnych. Jeden ze Stukasów został właśnie zagoniony przez Mustanga aż nad Bukowy Garb i tu zestrzelony.
Rosjanie tego dnia odnieśli więc spore straty i ruszyli dopiero na przód 27 lipca 1944, kiedy to wieczorem zajęli Helusz i Kramarzówkę.
Wrak niemieckiego pojazdu SdKfz 250 [część podwozia], zniszczonego pod Klinem, służył po wojnie jako strop piwnicy w jednym z gospodarstw na Średniej. Niestety nie zachował się do naszych czasów. Pod koniec lat 80 trafił na złom.
Samolot, który opadł koło Bukowego Garbu, został zabrany przez Rosjan, więc podczas prób odnalezienia miejsca upadku nie natrafiono na nic więcej poza kilkoma blaszkami i zniszczoną amunicją. Samolotem, który zestrzelił Junkersa nie był rosyjski Jak czy Ił, jak wtedy uważano, lecz Amerykański Mustang. Fakt ten potwierdzają łuski z tego samolotu, leżące w terenie w dwóch rzędach na długości 300-500 metrów.
Dziś mimo upływu wielu lat od tych wydarzeń, nadal możemy zobaczyć ślady tych walk. Jadąc na Bukowy Garb od strony przekaźnika, po prawej stronie drogi w lesie, nadal widoczne są leje po bombach [Zdjęcie obok], niektóre z nich jak i część lasu, pokryte są odłamkami.
Przy skrzyżowaniu drogi do Bukowego Garbu z drogą na Wolę Węgierskiej i Średnią, w leśnym skrawku znajdują się trzy mogiły. Zależnie kogo zapytamy o ich właścicieli, to mieszkańcy Woli Węgierskiej twierdzili, że są to żołnierze Polscy z września 1939 roku, mieszkańcy Średniej mówią, że to żołnierze Armii Czerwonej.
Jakub Kubas - Węgierka
Zapraszamy na blog - http://krzywcza.blogspot.com/